W Drodze do wolności to świetna książka sensacyjna, osadzona w historycznych czasach przełomu lat 1918 i 1919 XX wieku. Opowiada o tym, jak mogła od środka wyglądać walka o wcielenie w granice odradzającej się Rzeczpospolitej terenów Wielkopolski.
Możemy dowiedzieć się między innymi jak różniły się stanowiska dowódców. Od zapalonych zwolenników walki za wszelką cenę, z pułkownikiem Paluchem na czele, po zwolenników bardziej pokojowych rozwiązań, których w Polskiej Organizacji Wojskowej wydało się być więcej – tutaj można przytoczyć osobę posła na Reichstag – Wojciecha Korfantego. Chociaż według nich powstańcy nie byli przygotowani na walki z podupadłym cesarstwem, to spontaniczność wybuchu powstania pokazała, jak wielka chęć przynależności do Rzeczpospolitej była w mieszkańcach nie tylko Poznania, ale i pozostałych ościennych miast, które zaraz po rozpoczęciu walk w stolicy Wielkopolski rozpoczęły własne, w większości udane, przejęcia mniejszych i większych ośrodków w całej Wielkopolsce.
W W drodze do wolności możemy poznać motywy, jakim kierowali się Polacy w walce z zaborcą. Buta, pycha, poczucie wyższości, to tylko niektóre z najdelikatniejszych określeń na Niemców, którzy przez 123 lata próbowali zrobić z Polaków podludzi. Po 11 listopada 1918 roku Wielkopolanie dobitnie pokazali do jakiego kraju chcą należeć. I tylko iskra wystarczyła do zapalenia lontu w beczce prochu, którym był polski Poznań. Niemcy zdawali sobie sprawę z dysproporcji sił w stolicy Wielkopolski. Jednak nie spodziewali się aż takiej przewagi. Jakież musiało być ich zdziwienie, kiedy dowiedzieli się, że jak to mawiali „Polskie świnie” tak znakomicie zinfiltrowali ich armię. Może to przez uczucie wyższości nad Polakami stracili czujność. Jednak nas to nie powinno teraz obchodzić. Co innego świetne akcje wywiadowcze prowadzone głównie przez dwie nasze bohaterki: Wiktorię – partnerkę głównego bohatera oraz jego matkę – Joannę. Obydwie głęboko osadzone w niemieckich strukturach miasta, doskonale lawirowały pomiędzy żołnierzami i niemieckimi władzami miejskimi, zdobywając mnóstwo pożytecznych wiadomości dla P.O.W., które było zawsze na czasie z niemieckimi zamiarami. Wspomnieć tu należy brawurową akcję podmiany listy niemieckich żołnierzy na niemiecko brzmiące nazwiska polskich żołnierzy. Dzięki tej brawurowej akcji w stolicy Wielkopolski rozlokowano kilka tysięcy polskich żołnierzy utrzymywanych za pieniądze będącego na kolanach niemieckiego cesarstwa. Wydaje się, że ta akcja była jednym z głównych powodów niemieckiej klęski. Atak m.in. na lotnisko w Ławicy, pokazał ile znaczy polski żołnierz w niemieckim mundurze.
Największym dla mnie zaskoczeniem po przeczytaniu tej książki jest to, jak mało wiem o jednym z nielicznych wygranych polskich powstań. Ile miejsca w naszej literaturze poświęcone jest Powstaniu Warszawskiemu, a jak mało zwycięskiemu, i jakże ważnemu dla odradzającego się państwa, Powstaniu Wielkopolskiemu. Oby to w najbliższych latach się zmieniło i tak jak 1 sierpnia każdego roku o 17.00 cały kraj zatrzymuje się na chwilę przy dźwiękach syren. Tak 27 grudnia stanie się świętem dumy zwycięskich wielkopolskich bohaterów.