Regularnie wydawane kolejne części Viriona sprawiły, że poboczna postać z kultowej Achai, dorobiła się serii, która sama może aspirować do tego miana. Historia w czterech poprzednich tomach otrzymała swoisty kompozycyjny koniec, ale nie był to koniec przygód samego szermierza.
Zamek rozpoczyna nowy cykl, który może jedynie oddzielać Viriona jako szermierza podczas treningu i tego sławnego, w pełni sił, bowiem sama akcja jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń ukazanych w tetralogii. Trochę czasu minęło, bohater odnajduje swoją małżonkę Nikki i po raz kolejny zostaje wplątany w spisek, tym razem tak bardzo zagrażający Cesarstwu, że nawet tytułowy Zamek może sobie z nim nie dać rady.
Nowa część jest, jak wspominałem, kontynuacją, jednak próg wejścia jest na tyle niski, że bez problemu można zacząć swoją przygodę z wirtuozem miecza właśnie tutaj. Stali czytelnicy nie będą zawiedzeni, odwołań do poprzednich tomów jest całkiem sporo, fabuła nie istnieje w próżni. Viriona ukształtowało całe jego życie i wszyscy ludzie, którzy przy nim byli. Dodatkowym atutem są mrugnięcia okiem do starych wyjadaczy uniwersum, które wyłapane przez sprawne oko, dostarczają niezłej dozy satysfakcji.
Sama fabuła jest dopiero zaczątkiem nowej intrygi, Ziemiański bezwzględnie dawkuje informacje, obracając się wokół tajemnicy, której główne założenia przedstawią dopiero kolejne tomy. Oczywiście wędruje w inne gatunki, fantasy wzbogacając, za pomocą chociażby elementów związanych z heist story, historią skoku i powiązanym z nim budowaniem składu najmocniejszych zakapiorów na rynku. Całość jest skonstruowana przewrotnie, a fabularnym pomysłom nie sposób odmówić pomysłowości.
Główni bohaterowie – Virion i Taida, współpracują ze znanymi już sobie, i czytelnikom, bohaterami pobocznymi, ale dostają także do dyspozycji sporo nowych twarzy. Trzecią perspektywę otrzymuje tutaj Kody, który wypada nieco blado na tle wspominanej dwójki, aczkolwiek właśnie dzięki temu wydaje się najbardziej ludzki z całej zgrai naprawdę potężnych postaci, dysponujących wielką mocą fizyczną bądź sprawczą. Co znamienne jednak, przeskakując od postaci do postaci nie odczuwa się tutaj straty napięcia w historii, żaden z bohaterów nie jest "tym nudniejszym" i nawet jeżeli tempo zostaje spowolnione, to zawsze jest to jedynie kwestia chwili.
Ziemiański jest świadomy tego, jak pisze, meta dyskusja na ten temat nawet znajduje się w samej powieści i jest całkiem zgrabnym ukłonem w stronę zainteresowanych. Biurokratyczny absurd, którym rządzi się Zamek (i nie tylko) jest naprawdę fascynujący w ruchu, na przestrzeni wszystkich książek z serii przekonuje do siebie i wydaje się niemal naturalny. Dialogi są żywe, a opisy akcji inspirują wyobraźnię do tworzenia takich scen akcji, których ciężko będzie nam doświadczyć w najlepszych kinowych produkcjach. A tu proszę, u Viriona to normalka.
Jestem naprawdę zdziwiony, bo spodziewałem się spadku formy, gorszej części, w końcu to już kolejny tom. To przecież miało być odcinanie kuponów od Achai! Rzeczywistość jest natomiast zupełnie inna. Zamek to najlepsza powiesć z Virionem w roli głównej. Świetnie budująca swoją tajemnicę, skupiająca się na tym co istotne, nie pozostawiająca wątpliwości, że jedynym problemem jest tylko i wyłącznie czas oczekiwania na jej kontynuację.