Kto by pomyślał, przy premierze pierwszej książki o pewnej epizodycznej postaci, którą Achaja spotkała podczas swoich przygód, że kiedyś będziemy mogli zapoznać się z finałem i to finałem drugiej trylogii opowieści o Virionie. Czy nasz szermierz natchniony osiągnie szczyt swoich umiejętności i sławy w dobrym, znanym, zwariowanym stylu?
Powieść rozpoczyna się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zostawiliśmy naszych bohaterów ostatnim razem. Rozbici, na skraju między życiem a śmiercią. Muszą bardzo szybko pozbierać się i stawić czoło zagrożeniu, przed którym upada całe cesarstwo Luan. Ile można ugrać, mając naprzeciw garstki cały legion przeciwników?
Ziemiański przez lata swojej twórczości zdążył nas nauczyć, że walka to niepohamowana agresja, a fabuła jego książek to niepohamowana akcja. Nawet koniecznie wolniejsza pierwsza połowa, dzięki zmianom perspektywy, wciąż jest ciekawa i trzyma w napięciu. Zagrożenie jest namacalne i nieuchronne, a możliwe rozwiązania stopniowo odbierane. Jeżeli czytelnik w wyniku przerwy odzwyczaił się od absurdów świata przedstawionego, bardzo szybko można wrócić do tej rzeczywistości, gdzie biurokracja jest równie niebezpieczna jak wściekły najemnik z mieczem. Dużo zabawy sprawia odkrywanie jak działają trybiki władzy i jak pokrętne reguły stanowią o życiu mieszkańców Luan, podobnie jak zapoznawanie się z filozofią walki na miecze kogoś, kto nazywany jest szermierzem natchnionym.
Autor ciągle ma też talent do postaci, o czym niech świadczy fakt, że mimo przerwy bez problemu można przypomnieć sobie każdą z nich. Virion naturalnie jest już doświadczonym wojownikiem, reguła bycia cool to jego chleb powszedni. Dla mnie jednak szczególnym plusem są tutaj postacie drugo i trzecioplanowe. Ziemiański z łatwością, czasem w jednym zdaniu, jest w stanie nadać rys byle żołnierzowi w tłumie. Szybko inicjuje emocje w czytelniku i jeżeli ten ma tylko zalążek woli by dać się porwać, to zostanie wciągnięty, czy to w straceńczą bandę Viriona, czy kiełkującą miłość Taidy, ale tak samo w gangsterów-rekruterów, czy szukających sławy najemników.
Jest to zasługa znanych nam już z serii dwóch jej atutów - szalonych pomysłów wspartych świetnymi dialogami. Dopełnione jest to wszystko zwyczajowym dla autora humorem i cyk, wysokooktanowa rozrywka gotowa. Można się przyczepić jedynie do niektórych nieścisłości, sytuacji, które wypadałoby przedstawić nieco dokładniej, bo bardzo łatwo o wątpliwości co do pewnych zachowań i decyzji, których nie da się wytłumaczyć logiką świata powieści.
Zamknięcie Szermierza Natchnionego jest bardzo satysfakcjonujące, filmowe, tak szalone, jak to bywa w twórczości Ziemiańskiego. Pozostawiając wątpliwości poza książką, otrzymujemy historię, która z całych sił będzie nadzwyczajna, która gdy otwiera drzwi to wraz z zawiasami, a jak zapala zapałkę to tylko po to by podpalić calutki świat. Najlepsze w tym wszystkim, że to jeszcze nie koniec, a całe to szaleństwo jeszcze do nas wróci!