Z twórczość Maxa Czornyja wybieram przede wszystkim thrillery psychologiczne, cała reszta bowiem jest dla mnie zdecydowanie za mocna. Uwierz jej to jego najnowsza propozycja w tym gatunku.
Antonię poznajemy z trupem u stóp, podczas gdy do jej drzwi dobija się pewien komisarz. Nim dotrzemy do clou sprawy, kobieta opowie nam swoją historię, historię tak szokującą i nieprawdopodobną, że nie będziemy w stanie dać jej wiary.
Antonia zdaje się być jednym wielkim chaosem, jej myśli przypominają rozpędzony rollercoaster, a przez to, że nie ma tendencji do owijania w bawełnę, są one mocno sarkastyczne. To poczucie humoru chroni ją przed totalnym szaleństwem, a nam pozwala tylko się domyślać jak podłe i złe miała życie.
Pierwszoosobowa dość dynamiczna i wzbudzająca emocje narracja od samego początku budzi naszą ciekawość i lekkie oszołomienie. Dostajemy mnóstwo informacji i jeszcze więcej dygresji, czujemy się zagubieni w tym przypływie i próbujemy utrzymać się na powierzchni, co kosztuje nas sporo skupienia i nieustannej uwagi. Około jednej trzeciej powieści następuje nieoczekiwany zwrot akcji, który wprowadza ją na zupełnie nowe tory i robi się jeszcze ciekawiej...
Muszę dodać, że to nie jedyny plot twist, który nas czeka. I choć nie wszystko da się logicznie wytłumaczyć, a Antonia zdaje się być miksem Jokera z Kobietą Kotem, to jednak gdy przymkniemy na pewne nieścisłości oko, lektura może okazać się całkiem niezłą formą rozrywki. Uwierzcie mi.