Gdy przyszła na świat, mieszkańcy wioski zamiast pogratulować jej rodzicom, składali wyrazy współczucia. Współczuli im narodzin dziewczynki, ponieważ płeć żeńska nic nie znaczy w świecie islamu. I pewnie gdyby Malala urodziła się chłopcem, jej życie potoczyłyby się inaczej i być może świat nigdy by nie usłyszał o jej istnieniu. Ale los chciał inaczej i obecnie szesnastoletnia Malala Yousafzai znajduje się na liście stu najbardziej wpływowych osób na świecie tygodnika „Time”, jest laureatką wielu międzynarodowych nagród, a w lutym 2013 roku została najmłodszą kandydatką do Pokojowej Nagrody Nobla.
Autobiografia Malali, napisana wspólnie z korespondentką zagraniczną Christiną Lamb, ukazała się niedawno nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka i z całą pewnością znajdzie się niebawem na liście bestsellerów mimo, iż nie jest arcydziełem literackim i zapewne nie taki cel przyświecał autorkom podczas pisania tej książki. Słowa wydają się naprawdę nieistotne w obliczu czynów i historii tej niezwykłej dziewczynki, której pewnego dnia w niesprawiedliwy sposób odebrano prawo do nauki.
Cały świat usłyszał o Malali 9 października 2012 roku, kiedy w drodze ze szkoły została postrzelona w głowę. Strzały były karą za prowadzenie przez nią bloga o życiu w dolinie Swat pod rządami talibów, którzy najpierw „zabrali nam muzykę, potem buddów, a następnie naszą historię”.[1] Wpisy na blogu były jednak przede wszystkim walką o równouprawnienie kobiet i mężczyzn w edukacji. W Pakistanie analfabetyzm utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie i dotyczy głównie kobiet, którym niepotrzebna jest umiejętność czytania i pisania, skoro swoje życie mają spędzić u boku mężczyzn, gotując, piorąc i rodząc dzieci. Malala miała to szczęście, że urodziła się w rodzinie, w której płeć nie odgrywała większego znaczenia i nie była przyczyną dyskryminacji kogokolwiek. Jej ojciec to nauczyciel, erudyta, człowiek światły, który swoją córkę kocha ponad życie. To on, niepogodzony z niesprawiedliwością panującą w świecie islamu zaszczepił w niej chęć buntu i walki o lepszą przyszłość. Muzułmanin, który zawsze wzbudzał ciekawość wśród innych – gdy reszta mężczyzn uciekała z domów, od żon i dzieci, aby roztrwonić swój czas w męskim gronie przy filiżance herbaty, Ziaduddin Yousafzai wolał spędzić każdą wolną chwilę w towarzystwie swojej małżonki, którą zawsze traktował jako równą sobie partnerkę. Dlatego historia o Malali, to także opowieść o wychowaniu i wpływie rodzicielstwa na rozwój i życie dzieci. Malala nie byłaby tym, kim jest obecnie, gdyby nie rodzina, która zawsze wspierała ją w jej wyborach i mimo przeciwności losu, pozwoliła uzyskać niezbędne wykształcenie.
Słowa Malali zyskały w pewnym momencie większą moc niż karabiny czy czołgi, a jej determinacja i odwaga spotkały się z uznaniem na całym świecie. Hasło „To ja, Malala” to orędzie Pakistańczyków walczących o równość, to petycja byłego premiera Wielkiej Brytanii i wysłanników ONZ w walce o prawo do edukacji dla każdego dziecka i przede wszystkim, to życie dziewczynki postrzelonej przez talibów, o której świat jeszcze niejeden raz usłyszy.
„To ja, Malala. Mój świat się zmienił, ale ja wcale.”[2]
Marta Kosicka