Jak podaje sama autorka, "Tamte cudowne lata" powstały dzięki anegdocie o pewnym londyńskim księgarzu z lat trzydziestych, który kładł książkę na wystawie swojej księgarni i każdego dnia przewracał kolejną jej stronę. Uznała, że to wspaniały sposób, by sprawić, żeby czytelnik zbliżył się do książki. I dzięki temu motywowi wprowadza czytelnika w swojej powieści w niepowtarzalną historię.
Najodpowiedniejszy dla nas mężczyzna to nie ten, który nas najbardziej kocha, tylko ten, który wyzwala w nas miłość odsłaniającą przed nami nowe aspekty nas samych.
I Lola i Alice, główne bohaterki, miały szczęście poznać takich właśnie mężczyzn. Miały również szczęście poznać się nawzajem. Lektura książki "Dziewczyna o włosach jak len" zjednoczyła dwie kobiety, jedną starą, drugą młodą. Czytana opowieść Rose Tomlin zabrała starszą panią i Lolę tak daleko, że później z trudem obydwie
wracały do rzeczywistości. A kiedy już im się to udawało, nawzajem czuły potrzebę swojego towarzystwa, swoistej wspólnoty.
Czytanie o czytaniu, trudnej rzeczywistości w powojennej Hiszpanii, wspomnieniach z czasów wojny oraz niełatwych wyborów, których żądała od ludzi pragnących ją przeżyć, ale przede wszystkim o sile miłości.
"Tamte cudowne lata" trzeba przeczytać, szkoda przegapić taką powieść.
/MC/