Bez wątpienia jest to moja ulubiona lektura, którą omawiam z uczniami. Kiedy w szkole poznałam ją pierwszy raz wiedziałam, że zostanie ze mną do końca życia. Póki co, ta miłość trwa i ma się świetnie. O dziwo moi uczniowie zawsze wspominają tę książkę z sentymentem i bardzo im się podoba, pomimo swoich rozmiarów.
Tajemniczy ogród opowiada o dwóch najważniejszych na świecie uczuciach: miłości rodzicielskiej i przyjaźni. Mary jest dziewczynką bardzo zgryźliwą i brzydką, jeśli można tak powiedzieć o dziecku. Wszystkich doprowadza do szału, dlatego zostaje wciąż sama. Kiedy śmierć rodziców powoduje, że trafia do posiadłości wuja Cravena, wszystko się zmienia. Poznaje tam ubogiego chłopca – Dicka, który wprowadza dziewczynkę w świat natury, roślin i zwierząt. Uwrażliwia ją na piękno otaczającego świata, przez co w Mary coś pęka, kruszy się lód, a serduszko zmienia się. Jednak posiadłość zamieszkuje jeszcze jeden chłopiec – kuzyn Mary – Colin. Niepełnosprawny, zgorzkniały chłopiec, który jest prawdziwym utrapieniem dla wszystkich. Nawet ojciec odwiedza go niezwykle rzadko. Ostatnią zagadką domu jest zamknięty ogród, niezwykle piękny, jednak nieodwiedzany przez nikogo. Co łączy wszystkie tajemnice? Jakie sekrety odkryje Mary? I czy uda się ożywić ogród, jak ożywione zostało serduszko dziewczynki?
W tej powieści jest wszystko. Wątek straty miłości życia i trudów pogodzenia się z dalszym losem. Trudna miłość ojca do syna, a także niejako wątek depresji, ponieważ uważam, że zarówno wuj jak i Colin trochę z depresją mieli do czynienia. Ludzka psychika jeszcze nigdy nie była tak dobrze zbadana w książce dla dzieci. Ale jeszcze za jedno trzeba oddać ukłon autorowi. Burnett maluje słowami niezwykle plastyczny obraz ogrodu w różnych porach roku. Dlatego też nie jest trudno stworzyć ilustrację do dzieła. Jednak stworzenie ilustracji, która zachwyci i zapadnie na długo w pamięci już jest niezwykle trudna. Sama posiadam w biblioteczce domowej mnóstwo wydań Tajemniczego ogrodu, dlatego myślałam, że już nic mnie nie zachwyci. Myliłam się, ponieważ ilustracje Ingi Moore są PRZEPIĘKNE. Kreska jest niezwykle plastyczna, miękka, nie są to dziecinne obrazki, ale też nie są zbyt dojrzałe. Takie pośrodku, zupełnie jak książka. Pomimo plastyczności i wielobarwności ogrodu w opisie Burnetta, ilustracje są stonowane. Wprowadza to niejako spokój i harmonię do wydania.
Jestem zauroczona i od razu wydanie wydawnictwa Zysk i S-ka zyskało szczególne miejsce na mojej półce. Polecam dla samej historii, ale także dla tego pięknego wydania.