Porter Wren jest wieloletnim felietonistą tabloidu, swoistym kronikarzem zła, które dzieje się w Nowym Jorku. Pewnego wieczoru na przyjęciu zorganizowanym przez właściciela gazety, do Wrena podchodzi zjawiskowa kobieta, Caroline. Właściwie od pierwszych słów rozmowy, obydwoje czują, że rozmowa którą prowadzą, ma niewiele wspólnego z tym, co mówią w rzeczywistości.
Szybko nawiązują romans, szybko Caroline przyznaje jaki naprawdę ma interes do dziennikarza. Mimo, iż cała zaistniała sytuacja jest wbrew zasadom Portera, mężczyzna oczarowany urokiem i wdziękiem kobiety zgadza się na wszystko. Zasłaniając się miłością do swego zmarłego męża, znanego reżysera, Caroline wykorzystuje Portera do osiągnięcia swego celu.
Mężczyzna nie przypuszcza, iż intryga w którą zostaje wplątany obejmuje zarówno jego szefa jak i miejską policję. Narażając bezpieczeństwo swojej rodziny ryzykuje popędzany zarówno przez namiętność do kobiety jak i swój dziennikarski nos. Czy jednak dojście do sedna sprawy okazało się warte zła, które zostało popełnione?
Colin Harrison buduje nastrój od pierwszych stron, bardzo obrazowo wprowadza czytelnika w tę emocjonującą historię. Tymczasem, kartka za kartką, emocje upadają, historia rozwleka się niemiłosiernie i nie zostaje praktycznie nic z tak obiecującej zapowiedzi z pierwszych stron. Zadziwiające, jak można "przegadać" główny temat powieści. Chyba jedyne, co można pozytywnego napisać o "Tajemnicach Manhattanu" to sposób, w jaki autorowi udało się przedstawić mechanizm osaczenia mężczyzny poprzez pożądanie. Powieść została zekranizowana, jej premiera zapowiedziana jest na lipiec 2016. Czy będzie to ten nieliczny przykład, gdy film będzie lepszy od książki?
MC