Tajemnice i sensacje świata antycznego. Sławomir Koper. Bellona 2012
Drugą z historycznych miłości Sławomira Kopra prócz dziejów II Rzeczypospolitej jest epoka Antyku. W tym roku postanowił wznowić pierwsze w wydań „Tajemnic i sensacji świata antycznego” , które na rynku wydawniczym ukazało się w 1996 roku. Jeśli komuś wówczas spodobała się ta pozycja, Bellona przygotowała dla niego w tym roku nie lada gratkę – wydanie poszerzone o kilka nowych wątków i anegdot.
Podobnie jak w pozostałych swoich książkach i tu mamy do czynienia z demaskacją największych tego świata, którzy mimo iż od wieków figurują na kartach historii, byli takimi samymi ludźmi jak my sami. Ze wszelkimi tego konsekwencjami, a zatem z całym bagażem zalet i wad.
To niewątpliwie dobrze, że wśród klasycznych pozycji sławiących przymioty faraonów, cezarów, wodzów i strategów antyku raz po raz wydarzy się taka, która odchodzi od idealistycznej wizji dziejów. Zahaczając o starożytny Bliski Wschód i Egipt, Koper skupia się głównie na Grecji i Rzymie. Dowiemy się więc tutaj między innymi, dlaczego Spartanie miast utopijnego niezwyciężonego państwa byli zalążkiem totalitaryzmu, jak przebiegał zamach na Filipa II oraz jak wyjaśnić tajemniczą śmierć cesarza Juliana Apostaty.
Jak zwykle autor bierze pod lupę także kobiety, Kleopatrę czy Zenobię z Palmyry, udowadniając, że ich życia śmiało można zakwalifikować jako prototypy feministycznych idei. Momentami szokujące, zawsze jednak interesujące wyimki z dziejów, ciekawostki i anegdoty mają niepodważalny potencjał. Szkoda tylko, że nieco zmarnowany poprzez (i tu powtarzam swój poprzedni zarzut przy okazji „Polskiego piekiełka” tegoż autora) przydługawą i przesadnie rozwleczoną narrację, uporczywe silenie się na dowcip w miejscach zupełnie po temu zbędnych i przegadanie poszczególnych wątków, które niejednokrotnie mogłyby przecież mówić same za siebie. Na osłodę – duży plus za doszukiwanie się w źródłach etymologii słów i frazeologizmów, poszukiwania fragmentów pism i wierszy i ogólną dociekliwość cechującą autora.
„Wychowanie obywatelskie ułatwiało kontakty dojrzałych mężczyzn z dorastającymi młodzieńcami, a wspólne treningi plus kult nagości ułatwiały zawieranie intymnych znajomości. Obywatele przesiadywali w gimnazjonach, zwracając uwagę na szczególnie urodziwych młodzieńców. Panowała powszechna atmosfera przyzwolenia, a to, co najbardziej obecnie może dziwić, to wiek młodych partnerów. Obiektem zainteresowania byli chłopcy w wieku dwunastu, trzynastu lat. I nikt tego nie uważał za pedofilię.
„Gdy chłopiec ma lat dwanaście, raduje mnie,
A kiedy w trzynasty rok życia wkracza, wabi mnie jeszcze bardziej.
Lecz w wieku lat czternastu słodszym jest kwieciem miłości,
Piętnaście zaczynając rozkoszniej się kochać daje.
Szesnastoletni dla bogów są wszyscy przeznaczeni, Zaś siedemnastoletnich nie szukam, należą do Zeusa.
Gdy jeszcze starsi cię nęcą, już grą to być przestaje…”
Epigram autorstwa Stratona z Sardes doskonale określa przedział wiekowy dopuszczalny przy stosunkach homoseksualnych. Kiedy na twarzy młodzieńca pojawiał się zarost, związek powinien być przerwany. Ale w praktyce różnie z tym bywało.”
Anna Solak