Bez złych przeczuć, za to z wielkim czytelniczym zapałem, rozpoczęłam lekturę Tej chwili Guillaume Musso. Wszak to obecnie najpopularniejszy pisarz Francji; jego książki od lat nie znikają z list bestsellerów, a i kilka z nich przypadło mi swego czasu do gustu. Niestety, dobry nastrój mijał niepokojąco szybko wraz z kolejnymi przeczytanymi stronami. Po kilku następnych zastanawiałam się już tylko nad tym, jak powinnam potraktować decyzję Musso o wydaniu tej książki? Jako kpinę z czytelnika? Jedno jest pewne, tak słabej, banalnej stylistycznie powieści nie czytałam od dawna.
Nie zapomnij, że mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, gdy uświadomisz sobie, że żyje się tylko raz. - ta dewiza jest niejako mottem całej historii.
Pewnego dnia Arthur zostaje zabrany przez swego przyszywanego ojca do rodzinnej posiadłości, zabytkowej Latarni Dwudziestu Czterech Wiatrów aby tam stać się jej oficjalnym posiadaczem. Jednak przed złożeniem podpisu na akcie własności, Arthur musi zgodzić się na dwa warunki niepodlegające negocjacjom. Nigdy nie wolno mu sprzedać Latarni oraz nigdy nie może otworzyć tajemniczych drzwi zamurowanych w piwnicy. Ten nieoczekiwany spadek szybko okazał się pułapką jaką zastawił na niego ojciec. Arthur oczywiście otwiera zakazane wrota po czym następują wydarzenia, których on jako lekarz, nie potrafi racjonalnie wyjaśnić. Wpadając w niewyjaśnioną pułapkę czasu, przeżywa rok życia w ciągu zaledwie jednego dnia, znikając niespodziewanie aby znów pojawić się w innym miejscu w obrębie Nowego Yorku za kolejne mniej więcej 12 miesięcy. W zrozumieniu tego co się dzieje, pomaga Arthurowi jego dziadek, którego spotkało to samo na początku lat '50, po tym jak również wszedł do zamkniętego pokoju w piwnicy Latarni. Arthur w trakcie swych podróży w czasie zakochuje się w Lisie. Czy są sobie przeznaczeni jeśli spotkali się w takich okolicznościach? Czy będzie możliwe zbudowanie związku w sytuacji, w jakiej znalazł się Arthur i czy jest nadzieja na szybkie zakończenie tych niewyjaśnionych podróży w czasie?
Może Musso czytał cudowną powieść Audrey Niffenegger "Żona podróżnika w czasie" i zapragnął sam napisać podobną historię? Może odczuwa spadek formy, a terminy wydawcy były nieubłagane i musiał szybko stworzyć nową powieść? Mam nadzieję, iż "Ta chwila" jest tylko wypadkiem przy pracy i następną książką zatrze złe wrażenie, jakie niesie ta historia.
/MC/