Wydawca twierdzi, że debiutancka powieść Ady Moncrieff „stanowi idealną pozycję dla wielbicieli powieści w stylu Agathy Christie”. Tym samym wyrządza pisarce krzywdę, bo ustawia jej poprzeczkę niezwykle wysoko. I choć książka autorstwa Moncrieff zawiera w sobie elementy, które można znaleźć w utworach mistrzyni kryminału, a pisarka ma potencjał, Świąteczne morderstwo ma też pewne niedociągnięcia.
Zimą 1938 roku, podczas Świąt Bożego Narodzenia, rodzina Westburych gości kilku przyjaciół i znajomych, by razem z nimi spędzić Święta. Dość szybko jednak okazuje się, że te będą inne od wszystkich, ponieważ jeden z zaproszonych, David Campbell-Scott, w świąteczny poranek zostaje znaleziony martwy. Gospodarze i ich goście muszą zmierzyć się z tą zaskakującą tragedią i odgadnąć, co się wydarzyło.
Świąteczne morderstwo to historia, która dzieje się na przestrzeni zaledwie kilku dni, głównie w jednym miejscu, a mimo to pisarce udało się zainteresować czytelnika i utrzymać jego uwagę do końca historii. Abstrahując od tragicznej śmierci mężczyzny i toczącego się śledztwa, by ją wyjaśnić, dzieje się tak dlatego, że Moncrieff puszcza oko do czytelnika i przełamuje barierę, zwracając się niekiedy bezpośrednio do odbiorcy tekstu. To bardzo ciekawy i udany zabieg.
Biorąc pod uwagę, że w książce mamy ograniczoną powierzchnię, niewielka jest też ilość bohaterów. Każda z postaci ma indywidualny zestaw cech, różny od innych charakter, sposób wypowiadania się etc. Jest to zdecydowanie pozytywne, jednak w przypadku trójki rodzeństwa Westburych przeszkadza to, że choć są dorosłymi ludźmi (wszyscy są w okolicach trzydziestki), zachowują się i rozmawiają, jakby byli nastolatkami. Irytują niemal od pierwszej strony do ostatniej.
Samo morderstwo z kolei to, paradoksalnie, wątek z największym potencjałem, który został najbardziej niewykorzystany. Sytuację ratuje fakt, że jeden z gości państwa Westburych zaczyna bawić się w detektywa, a to nadaje tempa i niekiedy wprowadza garść humoru. Jednak to, jak i dlaczego zginął Campbell-Scott mogło zostać opisane lepiej, ciekawiej, bardziej tajemniczo. Fani kryminałów nie powinni też czuć się zaskoczeni, gdy prawda na temat okoliczności tragicznego zdarzenia wyjdzie na jaw, a szkoda.
Świąteczne morderstwo ma w sobie cechy, jakie można spotkać w kryminałach autorstwa Agathy Christie – skupienie się na dokładnym przedstawieniu każdego z bohaterów, humor, podrzucanie mylących tropów i wodzenie czytelnika za nos. Jednak czegoś w tej książce zabrakło, a niedopracowane elementy rzucają się w oczy. Jeśli mielibyśmy ją oceniać jako lekką lekturę na weekend, na pewno w pełni spełni oczekiwania. Jednak Ada Moncrieff ma talent i potencjał, więc należy oczekiwać od niej więcej. Całkiem nieźle poradziła sobie z konwencją, ale zabrakło wisienki na torcie. Miejmy nadzieję, że napisze coś jeszcze i że będzie mogła rozwinąć swoje umiejętności.