Takich historii powstało już wiele. Założenia, na gruncie których, powstała fabuła Srebrnej zatoki ma już tysiące odpowiedników. Jednak nie dlatego Jojo Moyes jest uwielbiana przez miliony czytelników, żeby nie stworzyć z takiej historii swojego kolejnego bestsellera!
Ponad siedemdziesięcioletnia Kathleen Whittier Mostyn przed paroma laty przyjęła pod swój dach swoją siostrzenicę Lizę oraz jej córkę, Hannah. Obydwie ewidentnie przed czymś uciekły, a zrobiły to najdalej jak tylko mogły – mieszkając dotychczas w Anglii, osiadły w hotelu ciotki w Australii. Senne miasteczko, żyjące głównie z turystów obserwujących delfiny, wydaje się być idealnym miejscem dla podleczenia ran. Na wskroś łatwą do przewidzenia codzienność Srebrnej Zatoki burzy pojawienie się w hotelu Kathleen kolejnego gościa z Anglii – Mike’a, który incognito bada grunt pod planowaną w tej okolicy inwestycję budowlaną. Co oczywiste, od tego momentu życie wszystkich bohaterów radyklanie się zmieni.
Autorka w równym stopniu koncentruje się na wszystkich bohaterach. Postaci, zarówno pierwszo, jak i drugoplanowe, są przez Moyes świadomie wykreowane, pełne w swoich życiorysach. Ich zachowania motywowane są złożonymi doświadczeniami, dzięki czemu cała historia toczy się wartko. To kolejna powieść, w której bohaterowie muszą stanąć na nogi, odnaleźć w sobie siłę by stawić czoła przeciwnościom losu. Także to, co rzuca się w oczy od pierwszych stron, to silne wątki kobiece. Właściwie trudno jednoznacznie wyłonić główną bohaterkę Srebrnej zatoki. Powieść nie jest też rozwleczona, co niestety parokrotnie Moyes już się zdarzyło. Oczywiście, jest to typowy wyciskacz łez, a zakończenie jest łatwe do przewidzenia. Ale jest to dobra historia zarówno dzięki poszczególnym wątkom jak i jako całość. Lekkie pióro oraz konstrukcja powieści, mająca na celu wywołać wachlarz emocji, przyczyniły się do powstania kolejnego pewniaka autorki.