Cykl Przygranicze Pawła Kornewa liczy sobie sześć tomów, z czego pierwszy doczekał się niedawno wznowienia. I to wznowienia bardzo atrakcyjnego – rozbitego wcześniej na dwa Sopla, można teraz poznawać za jednym zamachem w całej pokaźnej objętości.
Tytułowy Sopel to patrolowy – facet strzegący lodowatego Przygranicza, wyrwanego z rzeczywistości skrawka ziemi. Jak się tam trafia nikt nie wie, ale już tam będąc trzeba radzić sobie z zimnem, potworami i co najgorsze – innymi ludźmi. I okazuje się, że wielu z tych ludzi na Sopla poluje. Dlaczego? Tego się z naszym patrolowym próbujemy dowiedzieć.
Historia dzieli się na dwie części. W pierwszej poznajemy Fort, gdzie nasz bohater załatwia swoje codzienne sprawy, próbując z całych sił nie zostać zamordowanym, druga zaś jest bardziej przygodowa, pokazuje większy wycinek okolicy. Narracja jest pierwszoosobowa, podążamy z naszym Soplem bezustannie, niezależnie czy je, targuje się z handlarzem, czy też bije kogoś po głowie. Przypomina to grę: ekwipujemy się, rozmawiamy, bierzemy misję, walczymy, zbieramy naszą zdobycz. Akcja przeskakuje od walki w barze do pojedynku z zombie, tworząc ciekawy kalejdoskop szybko zmieniających się zdarzeń. Świat w którym musi żyć nasz bohater jest nieprzyjazny, przywodzi na myśl rosyjskie więzienie, ale niezwykle bogaty. Podobnie jak w Metrze 2033, mamy tu wiele charakterystycznych ugrupowań, między którymi istnieje sieć wzajemnych zależności. Obok karabinów i broni białej, występują magia i artefakty o tajemniczej mocy. Wszystko działa wzajemnie na siebie, dodając licznym walkom nieco głębi.
Główny bohater jest zaradnym, sprawdzonym w boju wojakiem, o którym niestety dowiadujemy się dość niewiele. Życie przed Przygraniczem jest wielką niewiadomą, za to nie jest obcy w obecnym środowisku. Ma swoich znajomych i wrogów, wie gdzie iść i co robić. Jest wybuchowy, ale lojalny i da się go polubić, mimo że często pije i bierze udział w rozróbach. O Sopla nie trzeba się martwić, mimo że ma swoje słabości, jest twardym chłopakiem i ciężko bać się o jego życie. Mimo to sam sposób wychodzenia z opresji jest w dużej mierze oparty na logicznych rozwiązaniach, często na tzw. strzelbie Czechowa, co sprawdza się naprawdę fajnie, szczególnie w pierwszej części powieści. Inni bohaterowie są raczej płytcy, obdarzeni jedną, charakterystyczną cechą. Kilku na szczęście zapada w pamięć, jak roztargniony i porywczy nowicjusz Max. Problemem jest jednak liczba pojawiających się postaci. Zjawiają się na chwilę i ciężko ich spamiętać, natłok rosyjskich imion i nazwisk sprawia, ze powracające persony są obce i nie da się ich powiązać z wcześniejszymi wydarzeniami.
Kornew pisze bardzo sprawnie i poza tym, że niektóre dialogi są naiwne, łatwo pokonuje się kolejne strony. Świat przedstawiony zostaje stopniowo, często w dialogach, dość duża ilość informacji dawkowana jest w przyjemnych porcjach. Najgorzej wypada zakończenie – ostatni przeciwnik wydaje się przypadkowy, a cała przeprawa z nim zupełnie niepotrzebna. Jest też kilka scen, które z łatwością dałoby się wyciąć, nie tracąc przy tym nic na całości przygody.
Sopel to dobra książka rozrywkowa, szczególnie atrakcyjna dla fanów lżejszych powieści postapokaliptycznych. Zabójcze Przygranicze skąpo odkrywa swoje karty, zachęcając do sięgnięcia po dalsze części historii, w której w jednej chwili pije się wódkę z przyjaciółmi, by po chwili wyciągać odłamki szkła z poranionej ręki, stojąc na trzeszczącym, wysysającym życie mrozie.