Chwytały za broń i bez wahania strzelały. Nacierały w pierwszej linii razem z piechotą. Godzinami wypatrywały wroga nie zmieniając pozycji, obsługiwały ciężki sprzęt wojskowy, przeprowadzały zwiady i brały jeńców. Opatrywały rannych, opłakiwały poległe koleżanki i same odbierały życie wrogom. Podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w 1941 roku, około 800 tys. kobiet porzuciło swoje domostwa i rodziny, kiedy zostały wezwane lub zgłosiły się na ochotniczki do Armii Czerwonej. Ponad połowa z nich pełniła obowiązki frontowe na równi z mężczyznami. Szczególną sławą została owiana jedna grupa – rosyjskie snajperki.
Snajperki. Dziewczyny z Armii Czerwonej to książka Luby Winogradowej, autorki pozycji Nocne wiedźmy na wojnie z lotnikami Hitlera, również traktującej o żołnierkach Armii Czerwonej, oraz Pisarz na wojnie. Wasilij Grossman na szlaku bojowym Armii Czerwonej 1941–1945, przy którym współpracowała z Antonym Beevorem. Tym razem, za wydanie jej najnowszego dzieła odpowiada Znak Horyzont.
Druga wojna światowa to okres, który wywrócił znany porządek świata również w roli, jaką kobieta odgrywała w społeczeństwie. Masowy pobór mężczyzn do wojska doprowadził do ogromnych niedoborów w zawodach przez nich zdominowanych. Luki te musiały więc zapełnić kobiety. Poza sektorem przemysłowym, objęły także wiele stanowisk w dynamicznie rozwijających się strukturach wojskowych. W większości ówczesnych państw panowało twarde przekonanie, że walka na froncie to zajęcie zarezerwowanie tylko dla mężczyzn. Dlatego też kobiety, czy to w armiach niemieckich, brytyjskich czy amerykańskich obejmowały takie stanowiska jak sanitariuszki, łącznościowcy, administracja czy ogólnie pojęte zaopatrzenie i logistyka, począwszy od kucharek po kierowców ciężarówek. Jedynym państwem, które celowo szkoliło kobiety z myślą o oddelegowaniu ich na front, był Związek Radziecki. Uznano bowiem, że kobiety wykazują się dużo większą cierpliwością niż mężczyźni i świetnie będą nadawały się na snajperów. Chociaż spełniały się także w wielu innych rolach, jak chociażby pilotki (wspomniane wcześniej Nocne wiedźmy), czołgistki czy jako obsługa ciężkiego karabinu maszynowego, to jednak snajperki stały się najbardziej sławne.
Snajperki. Dziewczyny z Armii Czerwonej to pozycja całkowicie oparta na faktach. Mowa tu głównie o raportach, dziennikach służby, pamiętnikach czy relacjach osób, które były na wojnie. Autorce należą się także słowa uznania za to, że w sytuacjach, kiedy nie mogła czegoś w zupełności potwierdzić lub też pojawiały się sprzeczności między poszczególnymi przekazami, po prostu dzieliła się tym z czytelnikiem. A sporo wątpliwości dotyczy najbardziej sławnej rosyjskiej snajperki – Ludmiły Pawliczenko.
Jednak, wbrew pozorom, Pawliczenko nie poświęcono więcej niż kilkadziesiąt stron, skupiono się natomiast na mniej znanych opinii publicznej dziewczynach, o których wcale nie można powiedzieć, że miały w życiu lepiej, a ich wkład w wojnę był mniejszy. Pozbierane zarówno z miast jak i wsi, oddelegowane na komisję, a następnie wysłane na intensywne szkolenie. Powodów zaciągnięcia się było tyle ile dziewcząt. Albo miały „szczęście” być wylosowane, albo zgłaszały się jako ochotniczki. Autorka zadbała, tam gdzie to możliwe, o krótkie przedstawienie losów bohaterem sprzed zaciągnięcia się, dając czytelnikowi nie tylko pogląd na to jak wyglądało życie w Związku Radzieckim, ale też ukazując liczne tragedie.
Książka podzielona została na rozdziały, w których to autorka stara się w miarę systematycznie przedstawiać kolejne kroki bohaterek w byciu snajperką. Począwszy od wymagających treningów, przez wyjazd na front, życie w okopach, maszerowanie za armią, aż po zabicie pierwszego wroga i przeżywanie z tego powodu traumy. O ile zabicie pierwszego wroga było wstrząsającym aktem, tak każde kolejne pociągnięcie za spust przychodziło im coraz łatwiej. W interesujący sposób przedstawiona została również adaptacja dziewcząt do panujących warunków, mrozu, braku wody, środków higieny osobistej, nękania ze strony współtowarzyszy czy radzenia sobie ze stresem, także w przypadku utraty koleżanki. Winogradowa nie poprzestała jednak tylko na przeprowadzeniu czytelnika od werbunku snajperek aż po zwycięstwo i demobilizację. Pokusiła się także o zwięzłe przedstawienie losów opisywanych przez siebie bohaterek już po zakończeniu wojny, kiedy to powróciły do swoich domów. Co ciekawe, nie cieszyły się one dobrym zdaniem wśród opinii publicznej, a wręcz przeciwnie, często spotykały się z brakiem szacunku, nawet za czasów Breżniewa, czyli okresu uznania dla weteranów.
Podsumowując, Snajperki. Dziewczyny z Armii Czerwonej to pozycja w niezwykle rzetelny sposób przybliżająca intrygujące i niekiedy burzliwe losy radzieckich snajperek podczas drugiej wojny światowej. Książka łączy w sobie zarówno publicystyczno-naukowe podejście do omawianego tematu, jak i emocjonalny bagaż wspomnień i relacji kobiet, które zdołały przeżyć. Wszystko to składa się na niezwykle poruszającą i skłaniającą do refleksji historię grupy kobiet, które poświęciły się dla dobra ojczyzny.