Gdy Asger przez własną głupotę traci pracę, jego świat zbudowany z finansowego bezpieczeństwa i poczucia stabilności lega w gruzach. Zaczyna coraz więcej pić, popada w długi, opuszcza go dziewczyna i na szczęście, w odpowiednim momencie, ten stan całkowitej beznadziei zaczyna mu przeszkadzać. Czuje, że już dłużej nie da rady tak funkcjonować i musi się wziąć za siebie. Odpowiada na ogłoszenie o pracę do opieki nad osobą niepełnosprawną i w ten sposób poznaje Waldemara – młodego człowieka, cierpiącego na szereg chorób, które uniemożliwiają mu normalną egzystencję. Waldemar porusza się na wózku inwalidzkim, pali skręty i żyje ze świadomością, że w każdej chwili może umrzeć. Między mężczyznami nawiązuje się silna więź, a pewnego dnia wyruszają razem w podróż, która połączy ich jeszcze bardziej.
Śmierć jeździ audi to tragikomiczna powieść drogi, poruszająca takie tematy jak przyjaźń, nadzieja czy wykluczenie społeczne. Z dzielnicy w której mieszka Waldemar, nie ma ucieczki. Tutaj lądują osoby, którym się w życiu nie udało, a znakiem rozpoznawczym tego miejsca są pożary. Płoną śmietniki, samochody, a nawet budynki. Zajęciem dzieci jest niszczenie czegoś, na przykład świeżo posadzonego drzewa. To osiedle, do którego strach przyjechać, a jeszcze większy strach nigdy się z niego nie wydostać.
Autorowi w smutną opowieść o utraconych nadziejach i życiu na marginesie społecznym udało się wpleść groteskę, dzięki czemu Śmierć jeździ audi czyta się na przemian ze wzruszeniem i rozbawieniem. To dzięki zabawnym dialogom Asgera i Waldemara czy tragikomicznym scenom, jak np. walka o kurczaka w sklepie Aldi, powieść nadrabia. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, momentami nawet przewidywalna i chyba to jest jej największym mankamentem.
Jeśli jednak ktoś poszukuje lektury na jeden wieczór, niezbyt skomplikowanej, ale pełnej ciepła i poruszającej głębsze problemy, to Śmierć jeździ audi będzie dla niego idealną książką.