Z okładki spogląda piękna i niewinna dziewczyna o oczach koloru letniego nieba. Choć książka reklamowana jest jako thriller psychologiczny, to według mnie mamy do czynienia z kryminałem, który charakteryzuje psychologia, głębia i drugie dno.
Młody mężczyzna, z którym przed paroma miesiącami rozstała się Małgorzata, przybywa do jej domu z bukietem kwiatów w dłoni. Jest pewien, że dziewczyna mu wybaczyła i chce dać drugą szansę. Jakie jest jego zdziwienie, gdy zastaje w łóżku jej zwłoki. Pobita, zgwałcona, martwa. Jak to możliwe, skoro dzieliła mieszkanie z rodzicami i siostrą? Jak do tego doszło? Czy nikt niczego nie słyszał?! A najważniejsze: kto jest sprawcą? Oczywiście jak to zazwyczaj bywa, podejrzenie pada właśnie na niego. Henryk, były narzeczony, młody lekarz z rodziny z tradycjami, bez dość mocnego alibi. Sprawą zajmuje się prokurator Maja Roch wraz z inspektorem Molskim.
Krótkie rozdziały dają wrażenie błyskawicznej lektury. W głównej mierze mamy do czynienia z narracją trzeciosobową, a ciekawym rozwiązaniem jest komentowanie rzeczywistości przez nieżyjącą dziewczynę. Poetycka narracja Małgorzaty, jak ze snu, rzutuje na całość, dodając jej mglistości i nierzeczywistości. Któż mógł chcieć śmierci dziewczyny, która ponoć była wzorem cnót wszelakich? Dość szybko dostajemy pierwszy trop, ale czy nie zaprowadzi nas na manowce? Wciąż nie znamy motywu, a sieć wzajemnych powiązań niebezpiecznie się rozrasta...
Wyczuwam pewną nieśmiałość w sposobie pisania, a może to delikatność? Nie wiem jeszcze, bowiem mam do czynienia z debiutem, czy autorka ma taki styl, czy czas na rozwinięcie skrzydeł jeszcze nadejdzie. Wydaje mi się, że o pewnych sprawach należy pisać mocniej, dosadniej i wprost. Tu wiele rzeczy zostaje w sferze naszych domysłów. Ale poza tym, że jest grzecznie, jest też bardzo poprawnie, to znaczy książka zawiera to, co każdy kryminał mieć powinien: niebagatelną zagadkę do rozwiązania, fajną ekipę śledczą z panią prokurator na czele, fachowo prowadzone dochodzenie ze wszystkimi jego etapami, których jesteśmy świadkami. Mamy do czynienia z dwiema odsłonami: stricte kryminalną i mocno psychologiczną. Właśnie ta druga wiedzie prym i zasługuje na uznanie. Postacie są wyraziste i wywołują emocje, chcemy je bliżej poznać i odkryć: eteryczną Małgorzatę, jej siostrę, która wie więcej niż mówi, skrytego Henryka, panią prokurator i wiele, wiele innych. Im dłużej czytałam, tym mocniej przesiąkałam duszną atmosferą, lepką od sekretów, a moja ciekawość rosła z każdą przerzuconą stroną.
To powieść kwiat, który rozchyla powoli płatki, by ukazać swe bogate wnętrze. Choć zabrakło mi energii i pazura, to i tak uważam, że to wspaniały debiut i czekam na więcej.