Tematyka przestępczości jest często podejmowana przez polskich autorów i wydawców. Dominują najpoważniejsze i najgłośniejsze zbrodnie – seryjne zabójstwa z naszego podwórka, co nie dziwi, lub z Zachodu (głównie USA). Kierunek wschodni rzadko jest obierany, najczęściej w kontekście rosyjskiej mafii lub tamtejszych służb. Lukę tę wypełnił Talgat Jaissanbayev.
Moja pierwsza myśl, która pojawiła się po rzuceniu okiem na tytuł, odnosiła się do samego istnienia ZSRR oraz popełnionych przez tamtejszy aparat państwowy zbrodni na, używając modnego ostatnio słowa, Suwerenie. Ocena całościowa „imperium zła” została już wielokrotnie dokonana, a nam przyjdzie zapoznać się z „osiągnięciami” pospolitych przestępców. Autor przywołał dziesięć przypadków: porwanie samolotu, dwie kradzieże (dzieł sztuki z muzeum oraz pieniędzy z banku), zbrodnię wojenną oraz sześć serii zabójstw (większość popełniana w sposób makabryczny, często na tle seksualnym). Kolejność lektury tych reportaży może być dowolna, gdyż każdy stanowił odrębną całość, mocno zróżnicowaną objętościowo (od kilkunastu do niemal stu stron). Powstały one w oparciu o publikacje książkowe, artykuły prasowe, filmy dokumentalne oraz źródła internetowe.
Konstrukcja wszystkich jest schematyczna: przestępstwo, śledztwo, wykrycie sprawcy, jego biografia, motywacja oraz dalsze losy po zatrzymaniu. Przy okazji Jaissanbayev przekazał wiele informacji na temat samego ZSRR z zakresu prawa, realiów życia codziennego czy sytuacji społeczno-gospodarczej. Obraz, wyłaniający się z nich, ukazał opresyjne, mało wydajne państwo (na różnych płaszczyznach) wraz z obywatelami trawionymi przez liczne patologie społeczne. Oczywiście te dygresje były o wiele ciekawsze niż moje jednozdaniowe podsumowanie. Poza walorem czysto poznawczym, dawały chwilę oddechu od głównego wątku (zdarzyło mi się nawet zapomnieć jakiej sprawy dotyczy aktualny reportaż, gdy czytałem o radzieckich mieszkaniach). Było to ważne w przypadku zabójstw, gdyż czytelnikom nie oszczędzono makabrycznych opisów. Te informacje oraz przedstawienie motywów działań podobały mi się najbardziej w przypadku opowieści o zabójcach. Podczas lektury rozdziału o radzieckim Kubie Rozpruwaczu zacząłem się już nudzić wyliczaniem kolejnych ofiar, z podaniem dat i miejsca zaginięcia. Oczywiście autor rzetelnie chciał przedstawić przebieg wydarzeń, za co mu chwała, ale nie ukrywam, że czytałem te fragmenty mniej wnikliwie i czekałem, aż sprawca zostanie zatrzymany.
Wspomniałem już, że kolejność lektury poszczególnych reportaży może być dowolna, mam jednak pewne zastrzeżenie co do układu treści. Uważam, że nie należało przeplatać zabójstw innymi przestępstwami. Zapoznawanie się z włamaniem do banku bezpośrednio po dwóch mocnych opowieściach wydaje się w ogóle nie wywoływać żadnych emocji. Dlatego zalecam rozpocząć od spraw mniejszego kalibru. Z całego zbioru najbardziej zaciekawiła i zdumiała mnie historia pewnego wychowawcy dzieci i młodzieży z rozdziału „Teatr śmierci”. Nie wykazywał największej brutalności spośród przywołanych przez Jaissanbayeva postaci, ale odznaczał się najbardziej wyrafinowanymi potrzebami.
Słynne zbrodnie w ZSRR w generalnym odbiorze podobały się, ale nie bez zastrzeżeń. W pewnym momencie nie miałem już ochoty czytać z uwagi na natężenie realistycznych opisów zbrodni czy wyliczanie kolejnych ofiar. Warto o tym pamiętać zanim sięgnie się po tę książkę. Za to miłośnicy twórczości np. Maxa Czornyja będą zachwyceni.