Z publikacjami na temat kotów jest jak z populacją wolno żyjących kotów Polsce – rozrastają się na potęgę. Nic dziwnego, w końcu to jedne z najpopularniejszych zwierząt domowych. Przypuszczam, że niewiele osób w Polsce nie zna kogoś, kto nie opiekuje się tymi futrzastymi czworonogami. Nie inaczej rzecz się ma w świecie znanych osób, choć nie zawsze jest to wiedza powszechna. Informacji na ten temat, przynajmniej częściowo, mogą dostarczyć Sławne koty i ich ludzie.
Mamy do czynienia z książką napisaną przez autorów o niemiecko brzmiących nazwiskach. Wydawać by się mogło, że otrzymamy opowieści skupione na postaciach zza naszej zachodniej granicy, ale na szczęście zebrane zostało międzynarodowe towarzystwo, złożone przede wszystkim z pisarzy, w mniejszym stopniu z przedstawicieli innych dziedzin sztuki, polityków oraz naukowców. Większość już nie żyje, a najdawniejszy z tego grona to Izaak Newton. Nie wszystkie nazwiska są tak znane, jak wspomniany fizyk, czy Churchill. Polskie wydanie, przetłumaczone przez Dariusza Guzika, zostało rozszerzone o pięć tekstów na temat naszych rodzimych kociarzach (autorstwa Michała Kordy).
Każdy z rozdziałów (kilku lub kilkunastostronnicowych) składał z dwóch elementów: informacji o dwunożnym bohaterze oraz jego relacji z czworonożnym pupilem. Te drugie miały charakter tradycyjny (opieka nad sierściuchem), ale też przybierały kształt kociego motywu w twórczości artystycznej. Przeważnie część biograficzna dominowała i niestety czasem była nudna, ot suche informacje. Odnoszę wrażenie, że tytuł został sformułowany na opak, gdyż na pierwszym miejscu znaleźli się jednak ludzie. Teksty poświęcone Polakom (Wisława Szymborska, Zbigniew Wodecki, Violetta Villas, Katarzyna Grochola i Łukasz Orbitowski) należały do najdłuższych i odznaczały się większym udziałem kociej tematyki. Polecam czytać kilka rozdziałów na dzień. W moim przypadku Sławne koty… urozmaicały podróż do i z pracy.
Mamy do czynienia z lekturą nierówną, jak to zwykle bywa w tego typu zbiorach. Mogą sięgnąć po nią nie tylko kociarze, jak w wypadku poradników, ale też inne osoby zainteresowane krótkimi opowieściami biograficznymi, poszerzonymi o zwykle pomijany aspekt futrzastych przyjaciół. Dodanie polskich akcentów okazało się istotnym wzbogaceniem względem oryginału. A może by tak napisać całą książkę w podobnym tonie, Panie Michale?