Szczerze powiedziawszy, nie przepadam za tym okresem w historii naszego kraju, o którym w swoich książkach pisze Przemysław Kowalewski. To dla Polski trudny, szary i siermiężny czas. Kojarzy mi się ze smutkiem, beznadzieją i bezprawiem. Z tego też powodu unikam powieści, które o nim opowiadają. Z drugiej strony, nie potrafię jednak przejść obojętnie obok dobrej książki, a właśnie tak określana jest twórczość autora. Wszystkie trzy jego powieści należą do jednego cyklu kryminałów osadzonych w czasach PRL-u, których akcja rozgrywa się w Szczecinie, a jej głównym bohaterem jest porucznik Ugne Galant. Są ze sobą luźno powiązane, więc można jest czytać oddzielnie.
Sierociniec to tom trzeci, który rozgrywa się latem 1975 roku. Autor kolejny raz sięga po mocno kontrowersyjną historię dotyczącą handlu sierotami w Polsce Ludowej. Do kapitan Barbary Romanowskiej zgłasza się była wychowanka domu dziecka, która twierdzi, że była tam świadkiem sprzedaży własnej siostry.
Kolejny raz przekonamy się jak wiele brudnych sekretów skrywają szczyty władzy, i że za pieniądze ludzie gotowi są na wszystko.
Jeśli chodzi o styl i język, to wszystkie części czyta się znakomicie. Z tekstu przebija niesamowita dojrzałość, inteligencja i rzetelność. Gdy dodać do tego genialne pomysły fabularne, połączenie autentycznych wydarzeń z fikcją literacką i mistrzowsko scharakteryzowane postaci — otrzymujemy powieść kompletną.