Wiele osób jest przekonanych o istnieniu wielkiej słabości, jaką polski czytelnik darzy czeską literaturę. Im dłużej jednak o tym myślę, tym bardziej owe zapewnienia wydają mi się jedną wielką blagą. Książek autorstwa naszych sąsiadów z południa na rodzimy rynek nie trafiło znowu tak wiele - seria Agory była raczej chlubnym wyjątkiem - a jeśli już ukazywała się powieść jakiegoś Czecha - nie licząc Kundery - to przeważnie nakładem małego wydawnictwa, nie osiągając przy tym zbyt wysokich pułapów sprzedażowych. Czasami odnoszę wrażenie, że czechofilia rozpoczęła się i zakończyła na reportażach Mariusza Szczygła. Gdyby było inaczej, "Siekiera" Ludvika Vaculika już dawno trafiłaby do nas, a tak musieliśmy czekać aż 49 lat na pierwsze polskie wydanie.
Ludvik Vaculik w warstwie literackiej to taki Hrabal, tylko że z elementami humorystycznymi ograniczonymi do minimum. Ze stereotypowej czeskiej słodko-gorzkiej powieści w "Siekierze" pozostała głównie gorycz. Vaculik miesza nihilizm egzystencjalny z fatalizmem w czystej postaci, waląc czytelnika po głowie ową mieszanką i krzycząc przy tym: takiś zadowolony?! Odbiorę Ci teraz wszelką radość z życia!
Główny bohater "Siekiery" to praski dziennikarz, typowy przykład młodej i ambitnej osoby porzucającej rodzinne strony na rzecz wielkiego miasta. Ciągle balansując między idealizmem a poczuciem bezsilności, mierzy się w końcu ze sprawą, która nie tylko rozwiewa resztki jego wiary w komunizm, ale niemal zmusza do porzucenia pracy. Nie wiedząc co robić dalej, mężczyzna wraca do swojego dawnego domu, chcąc przemyśleć własne życie i przy okazji skonfrontować się z mężczyzną, w którego cieniu żył przez tyle lat - czyli własnym ojcem.
Na pierwszy plan zdaje się więc wybijać konflikt pokoleń. Syn krytykuje wybory ojca, jednocześnie obawiając się, iż sam jest skazany na powielanie jego błędów. Temu wszystkiemu równolegle towarzyszy przeczucie, iż cały ten ból i lęk to i tak nic wielkiego, bo w gruncie rzeczy nasz los pozbawiony jest obiektywnego sensu. Tam, gdzie wielu pisarzy powrót do czasów dzieciństwa traktuje jako doświadczenie oczyszczające i wyzwalające, Vaculik podąża inną ścieżką. W „Siekierze” rodzinny dom zostaje odczarowany i nie jest już ostatnim bezpiecznym miejscem, w którym bohater może odnaleźć spokój. Jakby tego było mało, zamiast odbudowywać wiarę w ludzi poprzez pokrzepiające rozmowy z dawnymi przyjaciółmi, powieściowy protagonista przekonuje się o istnieniu świata wypełnionego w całości przez obce sobie osoby, które pozory bliskości zachowują wyłącznie z przyzwyczajenia.
„Siekiera” nie jest przy tym typową powieścią antykomunistyczną. Krytyka systemu owszem, występuje, ale nie w takich ilościach, jak co niektórzy mogliby się spodziewać. W przypadku ojca głównego bohatera komunizm to po prostu kolejna szansa udowodnienia samemu sobie, iż nie zmarnowało się własnego życia. W takim ujęciu czerwony system traci więc swoją wyjątkową postać, stając się raczej kolejną z wielu obietnic na lepsze jutro, które ostatecznie i tak prowadzą do rozczarowania.
Miłośnicy czeskiej literatury – a właściwie reprezentowanego przez jej autorów specyficznego stylu i podejścia do otaczającej rzeczywistości – będą pewnie zachwyceni, bowiem Vaculik to 100% Czecha w Czechu. Nieco trudna w odbiorze - wszystko przez dość specyficzny sposób prowadzenia narracji - powinna jednak "Siekiera" zadowolić także innych, lubujących się w mocnej, nieco melancholijnej prozie.
Michał Smyk