Myślałam o czym jest dla mnie Sezon na truskawki Marty Dzido. I już wiem, że o czuciu.
Ten zbiór opowiadań, ociekających sokiem z truskawek, spermą, śluzem, śliną i rozpuszczonym lodem bambino, zabrał mnie w podróż blisko różnych krawędzi. Dziewczyny zwisające z trzepaka, szkolne dziewczyńskie bandy, zabieranie sobie chłopaków, natarczywość facetów, których testosteron wyłazi nie tylko oczami – to wszystko działo się na moim podwórku i twoim. Lata '90 bez dostępu jednym kliknięciem do porno, lata '90 wypełnione sąsiadami, których modliłaś się nie spotkać na klatce. I jeszcze dalsza retrospekcja do czasów, o których nikt już nie chce pamiętać. A tam też była miłość. Bo w tych wszystkich sokach, namiętnościach, w tym chceniu i blasku księżyca, który budzi dzikość jest też i o miłości. Ale książka Marty Dzido jest przede wszystkim o czuciu, byciu w kontakcie z sobą, z ciałem, byciu otwartym na siebie, bez tabu, bez "to nie wypada". Podziwiam tę, którą w grze -wybierz od jednego do dziesięciu- wybierała jedenastego, i która słysząc, że się puszcza myślała "macie rację, puszczam się, uwielbiam się puszczać, w przeciwieństwie do was, które kurczowo się trzymacie czegoś, co zostało wam narzucone, a wy chwyciłyście to bezmyślnie i że strachu (...) nie puścicie się nigdy".
Książka, która rzuca bezczelne wyzwania. Opowiadania, które przyspieszą oddech, ale i wzruszą. Mnie do łez. A że sezon na truskawki jest w pełni, dobrze jest przeczytać, by poszerzyć perspektywy.
Kto wie, ile czucia jest w tobie, a ile może być...