W przypadku wielotomowych cegieł proponuję prosty test, by już przy drugim tomie sprawdzić, czy warto dalej poświęcać danej sadze swój cenny czas. Wystarczy po rocznej przerwie chwycić kolejną część i w trakcie lektury zwracać baczną uwagę na to, ile pamięta się z wcześniejszej książki. W przypadku, gdy co chwila zadajemy sobie pytanie: a to kto, u licha? Dobra, nie kojarzę tego wątku itd., znak to, że lepiej sobie odpuścić.
Co tu dużo ukrywać, problem ten w najmniejszym nawet stopniu nie dotyczy Ściany burz Kena Liu, czyli drugiej części sagi Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu. Ba, wystarczyło kilkanaście pierwszych stron, bym od razu poczuł się tak, jak gdybym wrócił do domu.
Po pokonaniu Maty Zyndu Kuni Garu zostaje nowym cesarzem Dary. Rządzenie kontynentem nie jest jednak wcale takie proste. Przyjaciele Kuniego - teraz pełniący rolę nowej elity - zaczynają spierać się między sobą, walcząc o wpływy i niezależność od cesarskiego tronu. Wydaje się, że wybuch kolejnej wojny jest tylko kwestią czasu. I gdy już wydaje się, że mieszkańcy Dary ponownie staną do bratobójczej walki, niespodziewanie pojawia się nowy, śmiertelnie niebezpieczny wróg. By go pokonać, dawni sojusznicy będą musieli raz jeszcze połączyć siły.
Jeśli ktoś nie czytał opisu z tyłu, może być zaskoczony woltą fabularną, jakiej dokonuje autor mniej więcej w połowie książki. Coś, co przez większość czasu zapowiadało się jako opowieść o spiskach, wielkiej polityce i powolnym upadku starych bohaterów, nagle ustępuje miejsca jednoczeniu się w obliczu zagrożenia płynącego ze strony najeźdźców. Przy czym jeśli spojrzy się całościowo na Ścianę burz, taki nietypowy sposób poprowadzenia historii broni się w pełni i gdy władcy Dary stają przed najtrudniejszym sprawdzianem w swoim życiu, doskonale rozumiemy ich obawy i motywacje.
Warto przy tym wspomnieć, że powieść Liu posiada niemal wszystkie zalety swojej poprzedniczki: rewelacyjnie wykreowane postacie pierwszo- i drugoplanowe, ciekawie poprowadzoną intrygę, czy barwny i przemyślany świat Dary. Autor dalej snuje swoją opowieść, miejscami nadając jej cechy orientalnej przypowieści. Mimo to Ściana burz jest nieco słabsza niż pierwszy tom. Problem w tym, że Królowie Dary to rzecz wybitna, wielowątkowa, z epicką historią rozciągającą się na wiele lat. Poprzeczka była więc zawieszona nieprawdopodobnie wysoko.
Nie zmienia to faktu, że po dwóch tomach już można ze spokojem pisać o sadze Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu, jako jednej z najlepszych rzeczy, jaka przydarzyła się światowej fantastyce od lat.
Tak, dzieło Kena Liu jest tak dobre.