W polskich powieściach kryminalnych zdecydowanie brakuje wyraźnych głownych postaci kobiecych. Na szczęście, po raz drugi, tę lukę zapełnia Igor Brejdygant z najnowszą powieścią Rysa.
Scenarzysta i reżyser, znany m.in. z Paradoksu czy Prostej historii o morderstwie, nie ma najmniejszego problemu z przekazaniem historii czytelnikowi; książkę czyta się tak, jakby się ją oglądało. Trzeba przyznać, iż jest to niezwykle ożywcze doświadczenie. Choć nasz rodzimy rynek wydawniczy ugina się od naporu kryminałów wszelakiej maści, powiedzmy sobie szczerze, ilość nie zawsze idzie w parze z jakością.
Komisarz Monika Brzozowska zostaje wezwana na miejsce zbrodni. W opuszczonym budynku znalezione zostało ciało bezdomnego, ilość zadanych ran kłutych dosadnie wskazuje na wyjątkową brutalność czynu. Gdy zdaje się, iż jest to efekt nieporozumienia między kloszardami, ginie właściciel firmy deweloperskiej, która postawiła budynek. Kiedy dochodzi do trzeciego morderstwa słowo „seryjny” samo ciśnie się na usta...
Obsadzając kobietę w roli głównej autor słusznie nie pominął sposobu podejścia przełożonych do płci pięknej w policji. Postać komisarz Brzozowskiej wyraźnie zarysowana, intrygująca charakterologicznie, twardo stawia stopy w zdominowanym przez mężczyzn zawodzie. Duży plus należy się także za wybór okładki – niewątpliwie przyciągnie uwagę tych, których nie przyciągnie samo nazwisko autora. A byłoby bardzo szkoda pominąć Rysę!