Napisanie młodzieżówki zapadającej w pamięć na dłużej niż parę dni czy tygodni to nie lada wyczyn. Często ten gatunek literacki pełni funkcję odmóżdżacza czytelniczego, a niekoniecznie niesie za sobą ważne przesłanie. Po skończeniu Roxy Neala i Jarroda Shustermanów przypomniałam sobie, że młodzieżówki nie tylko bawią, ale uczą, zaś sami autorzy wysoko postawili poprzeczkę w tym gatunku.
Zostajemy zaproszeni do toksycznego świata iluzji, w którym to leki, narkotyki i opioidy nie są tylko substancjami uzależniającymi. To złowrodzy bogowie, a ich życie toczy się wokół niekończącej się Imprezy, na którą przychodzą z osobami towarzyszącymi i zabawiają się ich losem. Dwoje z nich, Roxy oraz Addison, postanawia założyć się, kto szybciej ściągnie swoją ofiarę na dno. Ich celem staje się rodzeństwo, Isaac i Ivy Ramey. Ivy ma problemy z koncentracją, jest nadpobudliwa, obraca się w nieciekawym towarzystwie i grozi jej niezdanie roku w szkole. Isaac natomiast boi się, że utraci stypendium z powodu kontuzji sportowej. Oboje sięgają po leki w nadziei, że te im pomogą. Nie są świadomi, że wyścig w sprowadzeniu ich na dno właśnie się rozpoczął, a stawką jest ich zdrowie oraz życie…
Pomysł na uosobienie narkotyków, leków, alkoholu i innych używek jest genialny. Od tego właśnie musiałam zacząć, ponieważ od początku do samego końca ten motyw wypada dobrze, wręcz bardzo dobrze. Stworzenie Imprezy jako iluzji śmierci spowodowanej przedawkowaniem, nadanie cech ludzkich narkotykom, o imionach pasujących do nich idealnie nie wspominając… Autorom należą się oklaski, ponieważ kupili mnie tym pomysłem niemalże od razu.
W tej historii główne skrzypce grają Roxy oraz Addison, czyli kolejno roxicet oraz adderall. Zgodnie ze swoimi właściwościami otumaniają Isaaca, cierpiącego fizycznie, oraz Ivy, która ma problemy z koncentracją. Ukoić ból, poprawić skupienie… To zaledwie początek gry, w którą wpada rodzeństwo Ramey. Uzależnienie od leków było tylko kwestią czasu i nie od razu bohaterowie zrozumieli, jakie kłopoty na siebie sprowadzili. Mało kto z ich otoczenia zorientował się, jak poważny wpływ mają na nich Roxy oraz Addison. Walka z głodem narkotycznym, zagrożenie życia, desperacja, by zdobyć jeszcze jedną pigułkę… Fabuła była naszpikowana wieloma świetnie napisanymi momentami akcji, napięcia, a nawet grozy. Sam zabieg, by rozpocząć książkę poniekąd od jej zakończenia wzbudza ciekawość i motywuje do dalszej lektury.
Rywalizacja pomiędzy Roxy i Addisonem to oś fabuły, wokół której kręcą się pozostałe wydarzenia. Oboje są zepsuci, egocentryczni i skupieni na wygranej. Wydają się postaciami, które nie łatwo polubić i tak poniekąd jest. Pomimo nadania ich cech ludzkich, zarówno tych dobrych, jak i złych, Roxy i Addison to swego rodzaju antagoniści całej powieści. Oni nie ratują, nie pomagają, choć tak właśnie mogłoby się wydawać Ivy i Isaacowi. I choć w narkotycznych bohaterach rozwija się zalążek współczucia, empatii, a nawet miłości, to i tak wiemy, że to tylko namiastka dobra w ich zepsutej naturze.
Podobało mi się to, że autorzy nie skupili się tylko na Roxy i Addisonie, ale również na wielu uosobionych narkotykach. Mamy Mary Jane (marihuanę), Lucy (LSD), Phineasa (morfinę) i mnóstwo innych osobistości, których nadany charakter uzupełnia się z fizycznymi oraz chemicznymi właściwościami prawdziwej substancji. Rozdziały zatytułowane Interludium przedstawiały konkretne używki od zupełnie nowej, ciekawej strony.
Roxy opisuje walkę z uzależnieniem, głodem i samym sobą, która nie zawsze kończy się sukcesem. Choć nie ma w niej pompatycznych i dosadnie napisanych moralizatorskich tekstów (co jest zaletą!) to ta historia niesie za sobą wiele mądrości, ostrzeżeń i otwiera oczy na szereg problemów, z którymi mierzą się ludzie w każdym wieku. Narkomania, lekomania i inne rodzaje uzależnień to problem, z którymi świat walczy od wieków i pewnie nigdy nie powstanie jedno, skuteczne rozwiązanie eliminujące wszystkie używki. Po to właśnie istnieją dzieła kultury, a w tym nawet młodzieżówki, które mogą być przestrogą zarówno dla najmłodszych, jak i dla najstarszych.
Roxy to absolutnie bardzo dobra historia i gorąco zachęcam do jej lektury. U mnie na pewno zagości na liście najlepszych książek tego roku.