Jako notoryczną laureatkę odznaki Karnego Kaktusa, lata temu bardzo pocieszyły mnie słowa J.orna Viumdala, autora „Skogluft”: „Wiele osób mówi mi, że nie ma dobrej ręki do kwiatów i z pewnością pozbawi życia każdą roślinę, która zamieszka w jego domu. Mam jednak dobrą wiadomość. Dobra ręka do kwiatów to mit.” Dalej było tylko lepiej: „Nie widziałem nigdy twoich rąk, więc nie chcę zarzucać ci kłamstwa. Ale powiem za to coś o swoich rękach. Wyglądają całkiem normalnie, a ja bez problemu daję radę sadzić kwiaty, które mają się dobrze i rosną.”
Na rynku wydawniczym wiele jest pozycji walczących z tą przypadłością, nieliczne tylko wyjątki zdołały przebić się do mainstreamu. A za sprawą Dawida Oleszki, będzie im jeszcze trudniej. Udowadnia, że o roślinach można mówić nie tylko niebanalnie, ale i sexy. Koleżko Oleszko jest magistrem architektury krajobrazu, posiada ponad 200 roślin i syf na chacie. Podobno mocno ograniczał swoje zapędy, aby z poradnika nie wyszła encyklopedia, na szczęście aktywnością na Instagramie, nieprzerwanie kontynuuje temat.
Z czym więc mamy do czynienia w „Roślinnych historiach”? Dokładnie z tym, na co każdy zdesperowany posiadacz kwiatów, bądź prawiczek w temacie, liczy. Część pierwsza czyli, bardzo słusznie – „Od czego zacząć”. A więc akcesoria, klucz do wyboru roślin i co dalej gdy już wrócimy z nią (najczęściej – nimi) do domu. Część druga – „Opieka nad roślinami”. Czyli to, co powinno sprawiać najwięcej radości a najczęściej doprowadza do furii. Warunki zewnętrzne, przepisy na mieszanki, no i oczywiście podlewanie – według autora, dzięki tym metodom, efekt relaksu powinien zostać osiągnięty. No i the last but not least – rośliny. Te najpopularniejsze, te które można spotkać w każdym domu, czyli sama praktyka, zero teoretyzowania. Oczywiście ze wskazówkami, czy są bezpieczne dla zwierząt, ich poziom trudności w uprawie, gdzie najlepiej je ulokować i w jakiej mieszance podłoża. A gdyby czytelnikowi za mało było jeszcze śmiechu w trakcie lektury, Oleszko przybywa z sytuacyjnymi zdjęciami, które już na pewno zrobią robotę.
Proste? Proste. Kupić, czytać, stosować się i jak sam autor rzecze: „Nie zesraj się i zielonym do góry.”