Należę do osób, które religią Słowian i ich niejako mitologią są zafascynowane. Bardziej podobają mi się nasze historie od tych greckich czy rzymskich. Mam na tym punkcie niejako bzika do tego stopnia, że moi uczniowie czytają mitologię słowiańską na lekcji, omawiają ją, poznają tradycje, zwyczaje, obrzędowość. To dla nich fascynujące tematy, które przybliżają do korzeni. Dlatego książka Dariusza Sikorskiego musiała znaleźć się na mojej półce. Chyba niestety została przeze mnie przeczytana, ponieważ przewróciła moje myślenie do góry nogami.
Już na samy wstępie, który jest bardzo ważny dla czytelnika, autor tłumaczy się niejako z tej książki, zaznaczając, że obrał metodykę doszukiwania się prawdy i obalania fałszywych poglądów na religie naszych przodków. Sikorski robi to wręcz perfekcyjnie. Polemizuje, wręcz nie zgadza się ze swoimi poprzednikami i próbuje racjonalnie wytłumaczyć swój pogląd. Z tym, że ja już tutaj nie ufam autorowi. Z jednej strony rzetelnie prowadzi swój wywód naukowca, z drugiej bardzo wybija się niechęć do pewnych historyków i pochwała innych. Nie podobało mi się to, ponieważ autor obrał zbyt krytykancki styl swojej wypowiedzi. Wszystko, co do tej pory wiedziałam o religiach i wierzeniach Słowian, skrytykował i obalił. Zostawił mnie jedynie ze stwierdzeniem, że nic nie jest udowodnione i niczego nie możemy być pewni. Nie podoba mi się to.
Chciałabym jednak, żeby dla wszystkich było jasne, że bardzo cenię autora za rzetelne badania i próby dociekania do prawdy, jednak nie wniosły one do mojej wiedzy zbyt wiele, a na to po cichu bardzo liczyłam. Dlatego w tym miejscu muszę stwierdzić, że tytuł książki jest bardzo mylący i chyba należy pomyśleć nad jego zmianą. Podtytuł z kolei książki brzmi Przewodnik dla poszukujących i chyba to jest lepsza nazwa dla tej książki, ponieważ faktycznie jest to przewodnik dla poszukujących informacji o religiach Słowian. Zatem nie znajdziecie tu wiele informacji odnośnie bogów słowiańskich. Owszem jest kilka informacji o zwyczajach, świątyniach, ofiarach, jednak na 300 stronnicową książkę, zajmują one jakieś 50, 70 stron.
Muszę jeszcze zwrócić uwagę na język. W notce od wydawcy czytamy, że jest to książka dla każdego, nawet początkującego. Moim zdaniem to stwierdzenie to wielkie nadużycie. Autor wprawdzie stara się pisać przystępnym językiem, ale zdecydowanie jego styl nie jest dla wszystkich. To taki męczący, akademicki styl pisarski, dobry dla badaczy. Zatem laik będzie musiał się uzbroić w cierpliwość i przyzwyczaić do wywodów stricte wyjętych z wykładów dla studentów. Sam autor zwrócił uwagę na czytelników mniej przygotowanych, co sprawia, że książka chyba nie jest dla wszystkich. Ja czytam mnóstwo książek naukowych w dziedzinie literatury i zawiodłam się, ponieważ z tą książką miało być lżej i inaczej. A ja znów poczułam się, jak doktorantka przygotowująca do zajęć.
Oczywiście publikacja ma też wiele walorów: naukowy styl, rzetelne dochodzenie do prawdy, ogromna bibliografia, mapa terenów zamieszkanych przez Słowian, a także ilustracje przedstawiające szeroko pojętą kulturę Słowian. Ja co prawda w tej lekturze szukałam czegoś zupełnie innego, ale ostatecznie nie żałuję spędzonego z nią czasu. Może nie była dla mnie kopalnią wiedzy, jednak wniosła nowe spojrzenie na sprawę wierzeń Słowian. Nie zachęcam, nie zniechęcam. Mam nadzieję, że po tych słowach wybierzecie sami czy jest to książka obowiązkowa dla was, czy jednak niekoniecznie.