ŚWIATY NIEODKRYTE
31 stycznia, nakładem wydawnictwa Officyna, ukazała się jedyna powieść Edgara Allana Poe – Relacja Arthura Gordona Pyma z Nantuckett. Rzadko zdarza się, by dzieła Poego pojawiały się w oddzielnych, wysmakowanie opracowanych tomach. Na ogół wszystkie stworzone przez niego historie pojawiają się w grubych, ciężkich tomach. Bardzo podoba mi się pomysł Officyny, by Relację... właśnie wydać jako samodzielny, solidnie opracowany i atrakcyjny wizualnie tom. Ta historia zasługuje na to.
Młodzieniec nazwiskiem Athur Gordon Pym marzy o morskich podróżach. Do tego stopnia owładnięty jest wizją podbojów nieznanych lądów, że wraz ze swym serdecznym przyjacielem, obmyśla niecny plan. Plan, który okaże się także bardzo niebezpieczny. Ukryty w ładowni statku wielorybniczego „Grampus” Arthur wyrusza w najeżoną niebezpieczeństwami i szaleństwem podróż. Przyjdzie mu przeżyć zgoła więcej, niż potrafiłby sobie wyobrazić... Dokąd zawiodą go idealistyczne wyobrażenia o dalekomorskiej żegludze?
Chyba nikt, tak jak Edgar Allan Poe, nie potrafił w krótkim tekście zawrzeć tak wiele strachu, mistycyzmu, problematyki społecznej, dziwnych wizji i niesamowitej przygody. To wszystko okraszone pierwszoosobową narracją sprawia, że momentalnie wnikamy w specyficzny świat mroku. Morskie katastrofy, bezludne wyspy, kanibalizm, zdrada, zbrodnia – mnogość wątków wykorzystanych przez pisarza może chwilami nieco zakręcić w głowie. To właśnie cały Poe: charakterystyczny język, nieograniczona wyobraźnia i mnóstwo bajdurzenia niepopartego rzetelnym reaserchem. Poemu się wybacza drobnostki, zapomnienia i przeinaczenia. Wybacza mu się braki w wiedzy o nawigacji, żeglarstwie, układach panujących na statkach. Poemu się wybacza, ponieważ jego indywidualizm, sposób prowadzenia narracji i niebywały, jasny umysł, rekompensują wszystkie mniejsze i większe głupstwa. Czytanie jego opowieści jest jak taka właśnie morska wyprawa w nieznane – nie brak tu posmaku prawdziwej przygody, nuty strachu, rzeczywistości przeplatającej się z mistycyzmem. Przecież właśnie dlatego kochamy czytać, ponieważ ktoś zabiera nas w pasjonujący rejs. A rejs pod wodzą Poego to pełna niedopowiedzeń, namacalnej grozy, ale i poetyckości przygoda. Warto się zaokrętować.
Doświadczenia, jakie staną się udziałem Arthura Gordona Pyma, budzić mogą cały szereg emocji. Od niedowierzania po autentyczne przerażenie. Tak właśnie swoją literacką grę prowadził Poe: bazując na tym, co nie zostało powiedziane głośno. Charakterystyczna stylistyka i język niektórym czytelnikom wydadzą się ciężkie. Tego typu literaturę po prostu trzeba lubić, by móc w pełni się nią rozkoszować. Poe napisał powieść awanturniczą, szaloną, najeżoną alegoriami. Jedni poczują się nią znudzeni, inni odnajdą w niej nowy, lepszy wymiar literatury. To dobra pozycja dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z dziełami Mistrza. Dobry wstęp przed lekturą takich perełek jak Studnia i wahadło czy Ligeja.
Officyna położyła duży nacisk również na estetykę wydania. Twarda oprawa, mapy, bardzo interesujące posłowie w formie eseju Tomasza Gałązki Kartografia snu. O uchwycenie piękna prozy Poego zadbał tłumacz Tomasz Kłoszewski. Ta niewielka objętościowo, ale jakże bogata wewnętrznie historia sprawić może mnóstwo radości poszukiwaczom literackich przygód. Wyśmienite wydanie, które warto posiadać na swojej półce.
Relację Arthura Gordona Pyma z Nantuckett Poe napisał w 1836 roku. Pamiętajmy o tym, sięgając po tę powieść. Mapa świata nie wyglądała wtedy tak jak obecnie. Ciągle wiele miejsc czekało na swoje odkrycie. Mity, legendy, straszne morskie opowieści – wszystko to znalazło swoje odzwierciedlenie w tej opowieści. Mimo upływu lat jej sława nie gaśnie. Stała się inspiracją dla wielu innych autorów, a wyobraźnię czytelników na całym świecie rozbudza do dziś. Elementy horroru, powieści przygodowej, kryminału i groteski mają swój nieoceniony urok. Tak opowiadać potrafił tylko Edgar Allan Poe. Pozwól mu zabrać się do jego świata. Do świata małego człowieka z ogromnym umysłem, który czaruje swoimi mistycznymi historiami do dziś.