Dziecięcy hit powraca w kolejnej osłonie! Tym razem Pucio wyruszy na wycieczkę do dziadków na wieś. Pojawią się nowe postacie, których będzie sporo, co jest zdecydowanym plusem, bo po tych kilku poprzednich częściach powoli się nudzą.
Autorka pozostawia wiele możliwości czytania. Możemy czytać ksiażkę jak bajkę – strona po stronie, na przykład przed snem, ale możemy też ćwiczyć z dziećmi spostrzegawczość poprzez wskazywanie. Możemy też uczyć się odgłosów wydawanych przez zwierzęta, bo książka jest pełna onomatopei oraz w tej części po raz pierwszy dodane zostały instrukcje do ćwiczeń z opowiadania. U dołu stron mam podpowiadajki dla rodzica. Z lewej strony znajdziemy te łatwiejsze polecenia typu „wskaż” lub „nazwij”, natomiast zdecydowanie ciekawsze są te po prawej stronie. Są tam małe obrazki, które należy opowiedzieć. Dziecko po kilku przeczytanych tekstach umie już świetnie to zrobić! Już trzylatek będzie potrafił wyjaśnić, jak powstaje chleb oraz jak pszczoły produkują miód. I to nie byle jak! Użyje profesjonalnych słów, jak „piec chlebowy” oraz „wirówka do miodu”. Robi to wrażenie.
Bardzo ciekawy jest wątek zgubionych jaj kury Heleny. Szukanie ich na kolejnych stronach to ulubiona zabawa moich kilkulatków. Choć młodszy, trzyletni, jest zainteresowany zdecydowanie bardziej, a polecenia skierowane do 3–6 latków są dla niego akurat. Starszy już się z niej wiele nowego nie nauczy.
Jest to bardzo wartościowa książka, która długo cieszy się uwielbieniem dzieci. Szczególnie polecam ją dla tych, które zaczynają swoją przygodę z czytelnictwem. Na pewno ich nie zrazi.