Czy Władysław Jagiełło miał aż dziewiętnaścioro rodzeństwa, siostra Stefana Batorego była wampirem, a Chruszczow myślał, że Mickiewicza zabiły władze komunistyczne? Na te wszystkie pytania, i oczywiście wiele innych, odpowiada książka Hermana Lindqvista Przez Bałtyk. 1000 lat polsko-szwedzkich wojen i miłości.
Od zawsze uważałam, że historia jest bardzo ciekawa, ale ktoś, kto nam ją przekazuje, musi mieć "to coś". Przede wszystkim powinien zarazić fascynacją do tego wszystkiego, co już się działo. Muszę też wspomnieć, że nie jestem do końca fanką książek historycznych. Do lektury Linqvista zabierałam się więc dosyć długo. Odstraszała mnie minimalistyczna okładka, nieporęczny format, a przede wszystkim to, że spodziewałam się przez 600 stron czytać kolejny nudny podręcznik do historii. Och, jakże się pomyliłam! Ostatecznie nie mogłam się oderwać od lektury i czytałam te książkę nawet po nocach. Teraz postaram się i was do niej przekonać.
Zacznę przede wszystkim od podejścia do historii. Herman Linqvist jest świetnym gawędziarzem. Fakty historyczne, które znamy ze szkoły, są jedynie tłem chronologicznym dla ciekawostek i ploteczek, które, jak wiemy, są najbardziej wciągające. Co więcej, powoduje to, że książkę czyta się jak dobrą powieść obyczajową z wątkami miłosnymi czy kryminalnymi. A wszystko oczywiście w zgodzie z prawdą historyczną. Jeszcze długo będę się zachwycać taką narracją.
Z drugiej strony niezwykle interesująca staje się tematyka i zestawienie dwóch państw: Polski i Szwecji. Autor pokazuje, w jaki sposób oba kraje się ze sobą ścierały, ale przede wszystkim wskazuje, którą drogą dochodziły do swojej obecnej pozycji. Nie zabrakło gorzkich słów, a także pochwał i pochlebstw. To, co zwróciło moją największą uwagę, był zgoła odmienny stosunek do Polski i Szwecji (Herman Linqvist to szwedzki historyk, który osiedlił się w Warszawie). I co takiego mnie zdziwiło? Autor dość krytycznie odnosi się do władców szwedzkich, a także tego, jakie decyzje podejmowali. Zwłaszcza dotyczy to decyzji podejmowanych podczas II wojny światowej. Między wierszami pobrzmiewa nuta pewnego rodzaju żalu za to, że Szwecja stara się być zachowawcza, a także do tego, że Szwedzi żyją tu i teraz nie przywiązując wagi do swojej historii. Temu wszystkiemu została przeciwstawiona Polska, a także Polacy, dla których historia i ojczyzna są najważniejsze. Kiedy czytałam opisy polskich walk, krajobrazów i ogólnie kolorytu polskiego nie mogłam uwierzyć, że zostało to napisane przez obcokrajowca. Podobał mi się ten szacunek dla kraju, o którym wydaje mi się, że ostatnio niektórzy Polacy zapominają.
Ja ze swojej strony zachęcam do poznania tej książki, podczytywania w wolnych chwilach, chociaż jak już się raz zacznie, to nie będzie się chciało od niej oderwać. Historia jest cudowna, ale trzeba trafić na dobrych nauczycieli. Herman Linqvist znajduje się w ich czołówce.