Magia to motyw książkowy uwielbiany przez wielu czytelników na całym świecie. Ja również jestem miłośniczką takiej tematyki, dlatego nigdy nie przechodzę obojętnie obok nowości, w których gra ona pierwsze skrzypce. Tak było właśnie w przypadku książki Elise Kovy, czyli Przebudzenia powietrza.
Vhalla Yarl całe dnie spędza w towarzystwie starych ksiąg, pracując w ciszy cesarskiej biblioteki, razem ze swoimi wieloletnimi przyjaciółmi. Od dziecka wiedziała, że tajemnicza organizacja czarodziejów zwana Wieżą jest czymś, czego należy się bać, dlatego była szczęśliwa, żyjąc w swojej bezpiecznej bańce. Pewnej nocy jednak Vhalla ratuje życie następcy tronu – księciu Aldrikowi, który jest zarazem jednym z najpotężniejszych magów w Cesarstwie Solaris. Vhalla odkrywa, że ratując życie Aldrikowi, przebudziła w sobie własną magię, inną i niebezpieczną. Musi podjąć decyzję dotyczącą swojej przyszłości: albo stanie się uczennicą Wieży, gdzie zapanuje nad swoimi zdolnościami, albo zostanie Wymazana i wróci do tego, kim była wcześniej. W cieniach kryją się jednak potężne siły, a niezdecydowanie Vhalli może ją wiele kosztować.
W Przebudzeniu powietrza wszystko kręci się wokół magii żywiołów, Wieży oraz historii Cesarstwa Solaris, które podbija kolejne tereny kontynentu. W książce nie brakuje takich elementów jak własny kult, tradycje, obyczaje oraz święta. Autorka nakreśliła konkretną hierarchię panującą w pałacu, a także w cesarstwie, mocno podkreślając różnice pomiędzy szlachetnie urodzonymi senatorami, pospólstwem, a rodziną królewską. Ułatwia to bardzo wyobrażenie sobie całego świata.
Najważniejszą relacją w całej historii jest jednak więź pomiędzy Vhallą a Aldrikiem. Uratowanie życia księcia, przez nic nieznaczącą uczennicę, to tylko początek. Ich relacja ma wiele wzlotów i upadków (dosłownie) i może niejednego czytelnika przyprawić o szybsze bicie serca. Nie jest to relacja z gatunku love to hate, choć można mieć takie podejrzenia, zwłaszcza na samym początku. Określiłabym ją bardziej jako niepewną przyjaźń, która wiele razy jest wystawiana na próbę, a uczucia, które dzielą między sobą Vhalla i Aldrik, mogą namieszać nie tylko pomiędzy nimi, ale i w całym cesarstwie.
Vhalla i Aldrik są jednak stworzeni na bazie popularnego parę lat temu motywu literackiego. Ona – szara myszka z biedoty, która nagle odkrywa w sobie tajemną moc. On – mroczny książę, który czuje do niej przyciąganie. Inni będą patrzeć na nich z przymrużeniem oka, a niektórym czytelnikom przypadną do gustu. Główni bohaterowie nie są też postaciami nieskazitelnymi. Vhalla bywa momentami dziecinna i mało asertywna, a Aldrik unosi się męską dumą. Takie wady czynią ich jednak bardziej realistycznymi postaciami, niżby mieli być do bólu idealni. Polubiłam również postacie drugoplanowe: Roan, mistrza Mohneda i Larel.
Mocnym punktem całej historii jest zwrot wydarzeń na samym końcu, jak i samo zakończenie. Nie spodziewałam się takiego zabiegu ze strony autorki, czym pozytywnie mnie zaskoczyła. Końcówka natomiast sugeruje, że w kontynuacji Przebudzenia powietrza Vhalla będzie o wiele dojrzalszą bohaterką, która musi stawić czoła potężniejszym siłom i niebezpieczeństwu.
Przebudzenie powietrza zostało wydane w Polsce w tym roku, ale za granicą ta książka pojawiła się już w 2015 roku. Nie ukrywam – czuć tu klimat powieści pisanych i wydanych właśnie te parę lat temu. Związek pomiędzy szarą myszką a mrocznym chłopakiem, bohaterka, w której nagle przebudza się potężna moc, organizacje czarodziejów… Szkoda, że Przebudzenie powietrza nie pojawiło się u nas wcześniej, ponieważ dla młodszej mnie ta książka byłaby czymś totalnie zachwycającym. Na ten moment uważam ją za książkę przyjemną, o wartkiej akcji i ciekawym świecie. Jestem natomiast pewna, że młodsi ode mnie czytelnicy przepadną w tej historii na amen!
Przebudzenie powietrze Elise Kovy trafi w gusta wielu osób, zwłaszcza miłośników magii, książąt i książek. Zachęcam do lektury!