Otwieranie się na nowych autorów, zwłaszcza tych znanych i cenionych w świecie literatury, to dobra praktyka poszerzająca horyzonty i szansa na odkrycie dobrego pióra – dlatego warto czasami wyjść ze swojej strefy komfortu i sięgać po nieznane. Gorzej, jak zderzamy się z niezłą porażką
Biznesman Jordan Chase przybywa do Grecji wiedziony przeczuciem. Dodgson razem ze swoim przyjacielem Dannym spędzają wakacje na Krecie, gdzie poznają Lelię – przepiękną i tajemniczą kobietę. Zaprzyjaźniają się z nią, nie przypuszczając, że pod pięknem kryje się mrok i niebezpieczeństwo, a Lelia sprowadzi na nich nieszczęście i ból.
Wiadomo, pojawienie się Grecji w opisie książki daje nadzieję na motyw mitologii – biorę, czytam i mam spore oczekiwania, gdyż właśnie w tej tematyce czuję się najlepiej i wiem, kiedy coś jest dobrze napisane, a co jest kompletną porażką. I tutaj mamy niestety ten drugi wariant, ponieważ lektura Przebudzenia Jacka Ketchuma – autora, z którym miałam do czynienia po raz pierwszy – była drogą przez mękę.