Wiele oczekuję od książek o tematyce historycznej, jednocześnie licząc się z tym, że to nie będzie łatwa i lekka lektura. Jednak w przypadku pozycji Proszę państwa do gazu i inne opowiadania to uczucie miało raczej negatywny oddźwięk.
W całej lekturze jest tylko kilka wątków, które ujmują serce czytelnika. Oczywistym jest, że nie da się przejść obojętnie obok opisów ludzkiej krzywdy: podpalania dziecięcych włosów, oszustwa i wyzysku, czy samego momentu prowadzenia ponumerowanych ludzi pewną śmierć. Nie bez powodu użyłam pojęcia „numery” gdyż ludzie byli zwyczajnie numerowani – niestety było to oznaczanie na wielką skalę. W tym przypadku są to sytuacje, które zostają w pamięci i sercu na zawsze.
Książka mimo tak wartościowego przekazu jest bardzo ciężka i monotonna. Zamiast wciągać treścią, przytłacza czytelnika wielokrotnie powtarzanymi opisami twarzy bohaterów, czy też pomieszczeń, w jakich toczyła się cała akcja. Zupełnie niepotrzebne jest przeplatanie wątków o tym, czego dopuszczali się Niemcy, opisem ust i włosów bohaterek, odwraca to uwagę od skali problemu. Zdecydowanie brakuje mi w tej pozycji nacisku na tematykę wszechobecnego ludobójstwa w obozach.
Rzadko się to zdarza, jednak w tym przypadku czytanie mnie zupełnie nie wciągnęło i z trudem dobrnęłam do końca.