Uwielbiam Bezimiennego i z wszystkimi jego przygodami jestem na bieżąco. Z racji ekranizacji części pierwszej postanowiłam zrobić jej reread.
Główny bohater to bezimienny narrator, który po latach postanawia odwiedzić swojego kumpla z Jeleniej Góry, Prostego. Na miejscu zastaje zdemolowane mieszkanie i zmuszony zostaje do użycia siły, tzn. spuszcza łomot gościom o podejrzanej aparycji, bowiem nie jest jedyną osobą, która szuka jego kumpla.
Sprawa dotyczy Prostego, ale ewidentnie do prostych nie należy. Niesamowicie szybka i dynamiczna akcja nie pozwala na złapanie oddechu, a każdy rozdział kończy się w taki sposób, że po prostu nie masz wyjścia i musisz czytać dalej. Gangsterka i mordobicie, ale w bardzo dobrym stylu. Główny bohater nie jest zwyczajnym gościem to człowiek zagadka, samotny wilk i cholernie inteligentny zawodnik, lecz przede wszystkim ktoś, kto wierzy w ideały i według nich stara się postępować. Kibicujemy mu we wszystkich poczynaniach, bowiem mimo środków przymusu, których zmuszony jest użyć, robi to w dobrej wierze. Dej Panie takich przyjaciół!
Prosta sprawa to zupełnie coś innego niż Żmijowisko, Rana czy Wyrwa, nie jest to też powrót do typowego kryminału. Chmielarz spróbował czegoś nowego, sensacyjnego i jak zwykle genialne mu ta próba wyszła. Pojawiło się wiele porównań do twórczości Lee Childa i sam autor nie kryje, że było to poniekąd jego inspiracją. Jako że i ja należę do wiernych wielbicielek Jacka Reachera, nie mogłam przejść obok tej pozycji obojętnie, a poza tym lubię, jak się dzieje, a Wy?