To moje pierwsze spotkanie z Maciejem Klimarczykiem, ale po recenzjach jego poprzedniej książki bez wahania sięgnęłam po ten tytuł. Dodatkowo zaintrygowała mnie okładka. Bardzo mi się podoba ostrze, a także ostry, czerwony kolor i tajemnicza kobieca sylwetka. Nie dziwi zatem fakt, że spodziewałam się po Prokuratorce bardzo wiele.
Tytułowa postać to Alicja Zakliczyńska – bezwzględna i twarda prokuratorka, której celem jest walka z przestępczością. I świetnie jej to wychodzi... aż do czasu. Wreszcie zostaje wezwana do morderstwa narzeczonej syna znanego polityka. Na miejscu zbrodni policja zastaje chłopaka, który jest pierwszym oskarżonym o ten czyn, jednak ojciec szybko załatwia mu niepoczytalność. Alicja wkrótce przekona się, że nie wygra z wiatrakami, a światem rządzi władza i układy. Czy w takiej rzeczywistości jest jeszcze miejsce dla sprawiedliwości?
Prokuratorka na własnej skórze przekonuje się, że największą wartością jest władza i informacja. Wbrew pozorom to nie pieniądze czynią człowieka silnym i bezwzględnym. Maciej Klimarczyk świetnie opisuje świat polityki, mediów i wszystkich, którzy od tego zależą. Trochę zdziwiło mnie, że faktycznie prokuratura też może być skorumpowana, ale we współczesnym świecie wszystko jest możliwe. Jak pokazuje przykład naszego kraju, polityka może być niebezpieczną sferą, która szybko wciąga, ale także szybko zmienia ludzi, zwykle na gorsze. Pomimo wielu trudności Alicja Zakliczyńska pozostaje sobą i trzyma się mocno wyrobionego kręgosłupa moralnego.
Książka Macieja Klimarczyka z pewnością jest na czasie. Wpisuje się w klimat tego, co dzieje się w Polsce i chyba to jest jednym z jej atutów. Wszechobecna kontrola wszystkiego przez najważniejsze osoby w państwie pokazuje, jak nie powinno być. Czy rzeczywiście tak jest? Nie wiem. Boję się pomyśleć, że tak i nawet w prokuraturze można coś ugrać mając tak zwane "plecy". Ja jednak bardziej skupiłam się na kreacji bohaterów. Alicja to postać bardzo ambitna, ale również mocno stąpająca do ziemi. Nie boi się ryzykować dla swoich idei, którymi kieruje się w życiu. Bardzo mi się to podoba, że nie płynie z prądem bo tak łatwiej. Wydaje mi się, że takich postaci należy w książkach kreować jak najwięcej.
Powieść mi się podobała. Jakoś szczególnie mnie nie przeraziła, jedynie pokazała, że tak może być. Trochę końcówka była zbyt absurdalno-zagmatwana. Domyślałam się zakończenia już od dłuższego czasu, jednak wytłumaczenie motywów popsuło cały wydźwięk i efekt zaskoczenia. Można było to zrobić trochę lepiej. Jeszcze jeden niuans był dla mnie na minus – a mianowicie bardzo długie opisy chorób psychicznych i stanów psychotycznych. Za dużo dla laika takiego jak ja. Większości nie zrozumiałam. Jeśli taki był zamysł autora to dobrze, ale to mnie kompletnie nie przekonało.