Umęczyła mnie ta książka niemiłosiernie, a zapowiadała się tak ciekawie...
Wymiana swoich lokali mieszkalnych na czas wakacji staje się coraz popularniejsza, sprzyjają temu liczne portale, dzięki którym możesz wymienić się domami na czas wakacji nawet z osobą z drugiego końca świata. Tak też zrobili bohaterowie powieści.
Dwa bieguny czyli Kalifornia i Szwecja to idealne warunki do odpoczynku dla dwóch skrajnie różnych małżeństw. Gdyby jednak historia nie miała drugiego dna i sugerowała jedynie przyjemne wakacje, nie powstałaby ta książka. Zarówno u jednej, jak i drugiej pary zaczynają się dziać zaskakujące rzeczy. W Santa Cruz obarczony pracoholizmem Carl nie potrafi cieszyć się odpoczynkiem oraz ma wrażenie, że standard domu pozostawia wiele do życzenia. Natomiast w Szwecji drugi mężczyzna szykuje się do artystycznej wystawy, a jego partnerka powinna odpoczywać, natomiast i tutaj nie można mówić o spokoju. Obie rodziny, szczególnie Carl i Scarlett próbują zrozumieć, kim jest rodzina, która udostępniła im swoje lokum i czy wymiana ta nie miała drugiego dna. Czy to tylko przypadek? Czy niefortunne wypadki, zaginięcia są słusznie podejrzane?
Tak, książka była tak trudna, dziwnie skonstruowana i pogmatwana, że umęczyłam się przy niej okrutnie, co widać nawet po jakości mojej opinii. Trudno tu o logiczne słowa, gdy książka wydała mi się pozbawiona jakiekolwiek logiki. Jak lubię thrillery, tak w mojej opinii autor tutaj za bardzo popłynął. Motywy, które ukazują się na końcu są nielogiczne, wręcz pozbawione sensu, a poszczególne wydarzenia nie trzymają się kupy, chwilami natomiast wieje nudą, a poszczególne wydarzenia nie wnoszą niczego świeżego do akcji. Wyjaśnienie całej zagadki nie pozostawia nuty satysfakcji, a wręcz budzi mnóstwo pytań, dlaczego autor akurat tak pomieszał bardzo banalną do rozwikłania sprawę.