„Najnowsza powieść króla horroru i popkultury, zawierająca wszystkie te elementy, które sprawiły, że Stephen King stał się legendą… i jeszcze kilka nowych”.
Czy rzeczywiście?
Jamie Conklin jest dwudziestodwuletnim jedynakiem, który wychował się tylko z matką. Silna więź z jedyną bliską osobą pozwoliła chłopcu pozostać przy zdrowych zmysłach za każdym razem... gdy widział martwych ludzi. Najpierw, gdy jako sześciolatek zobaczył martwego rowerzystę, stojącego obok swego zmasakrowanego ciała, następnie gdy zmarła sąsiadka powiedziała mu, gdzie ukryła kosztowności. Obietnica złożona matce, że ta tajemnica nie wyjdzie poza ich dwójkę, rację bytu miała aż do momentu, gdy zdolności Jamiego mogły uratować ich rodzinę od bankructwa. Gdy dodać do tego komplikacje, jakie wyniknęły z zakończenia związku matki z policjantką, oczywistym jest, że okresu dojrzewania Conklina nie można nazwać beztroskim.
Narracja w pierwszej osobie, skrząca się ironią, budzi sympatię do głównego bohatera. Mimo swego wieku, King odnalazł się w postaci Jamiego, za co należą mu się duże brawa. Znany wszystkim fanom foreshadowing ma się tu wspaniale, przez co Później czyta się samo. Rzecz oczywista nie jest to horror, jakich się już chyba ze strony autora nie doczekamy, ale ciekawy pomysł, fajnie pokazana relacja matki z synem oraz kingowy świat zjaw.
Tyle i aż tyle trafia w ręce czytelników.