Pożegnanie z Afryką. Jak człowiek zaludnił świat. Stephen Oppenheimer. Prószyński i S-ka 2013
Słysząc tytuł „Pożegnanie z Afryką”, myślicie o duńskiej pisarce Karen Blixen? Albo o melodramacie w reżyserii Sidneya Pollacka na podstawie prozy tejże pisarki? Oznacza to, że egzamin z kultury zdalibyście co najmniej na dostateczny z plusem. Dziś jednak powyższe skojarzenia są mylne. Po raz pierwszy wydana po angielsku 10 lat książka o tytule identycznym z literacką autobiografią Karen Blixen trafia do polskiego czytelnika. Jej autor, Stephen Oppenheimer, kreśli epicką opowieść o rzeszach pierwotnych ludzi wykorzystujących zmiany klimatyczne do rozprzestrzeniania się po świecie. Dokonuje tego w oparciu o dane pochodzące z prac specjalistów w dziedzinie genetyki.
Okazuje się, że jeden malutki kawałek DNA dziedziczymy wyłącznie w linii żeńskiej, co oznacza, że każda żyjąca współcześnie osoba posiada fragment kodu genetycznego pochodzący od naszej wspólnej praprapraprababki „Ewy”, która żyła podobno około 200 000 lat temu. Z kolei prześledzenie linii genetycznej chromosomu Y pozwala na znalezienie naszego praojca „Adama”. W rzeczywistości mechanizm ten jest dużo bardziej skomplikowany, ale Oppenheimer poświęca wyjaśnieniu tych kwestii sporo miejsca.
Większą część książki zajmuje głos autora w dyskusji na temat tego, kiedy, którędy i ile razy wychodziliśmy z Afryki. Dane genetyczne w połączeniu ze znaleziskami archeologicznymi pozwalają autorowi snuć historię rozprzestrzeniania się współczesnych ludzi po bezkresnych obszarach Azji, Europy, Australii i Ameryki. Znajomość procesów klimatycznych zachodzących w dawnych epokach pozwala na wyjaśnienie, dlaczego konkretny szlak wędrówki jest bardziej lub mniej prawdopodobny. Oppenheimer przedstawia teorię na temat przedostania się pierwotnych homo sapiens do zachodniej Azji wzdłuż położonego na wybrzeżu szlaku „przeczesywaczy plaż”. Część ruszyła plażami dalej na wschód, by potem, poruszając się w górę wielkich azjatyckich rzek, zaludnić wnętrze kontynentu, a druga grupa skorzystała ze sprzyjających warunków klimatycznych i ruszyła przez nowo otwarte przejście, które stanie się kiedyś znane jako Żyzny Półksiężyc, kolebka najstarszych cywilizacji na świecie, do Europy. Szczegóły trasy i popierające je dane genetyczne zostały podane przez autora w sposób dość przystępny, tak więc całość czyta się całkiem dobrze.
Bardzo miło móc wreszcie przeczytać wydaną przez Prószyńskiego i S-kę książkę o dziejach ludzkiego gatunku, bo ostatnimi czasy wydawało się, że fizyka kwantowa zapewniła sobie wyłączność w obu popularnonaukowych seriach warszawskiego wydawnictwa. Wielka szkoda, że musiała minąć dekada, by tłumaczenie książki Oppenheimera ukazało się w Polsce. Paradoksalnie, dziesięć lat w badaniach nad liczącą dwieście tysięcy lat prahistorią człowieka rozumnego to strasznie dużo czasu...
Michał Surmacz