Sasha Marianna Salzmann jest znaną w Niemczech dramatopisarką pochodzenia rosyjskiego. Jako autorka pracuje dla berlińskiego teatru Maxim Gorki, gdzie przed paroma laty piastowała stanowisko kierownika artystycznego studia R. Powieść Poza siebie to jej debiut prozatorski, który w krótkim czasie przyniósł jej liczne nominacje i nagrody literackie. W Niemczech powieść odniosła ogromny sukces, w Polsce została niedawno wydana przez wydawnictwo Prószyński i S-ka i naprawdę warto po nią sięgnąć, chociażby po to, żeby się przekonać co literacko w trawie piszczy u naszych zachodnich sąsiadów.
Bardzo silny w literaturze niemieckojęzycznej jest obecnie nurt poszukiwania własnej tożsamości, którego punktem wyjściowym jest emigracyjna przeszłość. Olga Grjasnowa, Nino Haratischwili i Sasha Marianna Salzmann – autorki, które łączy to, że do Niemiec wyemigrowały z rodzicami w młodym wieku, wszystkie trzy urodzone w latach 80-tych, obecnie szturmem podbijają scenę literacką, a w swoich powieściach balansują między wieloma kulturami, językami, próbując odpowiedzieć na pytanie „kim jesteśmy?”, żyjąc w społeczeństwie multi-kulti.
Bohaterowie powieści oglądają siebie w lustrze, ale nie potrafią rozpoznać swoich odbić. Ich obraz nie został jeszcze ukształtowany, a już rozbija się na kaleczące skórę kawałki. Alisa i Anton zawsze byli razem – bliźnięta połączone w jedność srebrną, bożonarodzeniową lametą. Mając kilka lat opuszczają moskiewskie mieszkanie i wyjeżdżają z rodziną do Niemiec, gdzie lądują w ośrodku dla azylantów. Trudy przystosowania się do nowej rzeczywistości tkwią im w gardłach jak martwe kurczaki, które zjedli w pociągu relacji Moskwa-Berlin. A po latach Alisa poczuje zepsute ptaszysko ponownie, przemierzając ulice Stambułu w poszukiwaniu brata, który zniknął z dnia na dzień bez śladu. Próba odnalezienia Antona będzie doświadczaniem tożsamości Alisy. Żeby odkryć własne „ja” bohaterka będzie musiała się odwrócić, jak na scenie obrotowej i ze Stambułu cofnąć we wspomnieniach rodzinnych aż do Odessy, przebrnąć przez faszyzm, komunizm i antysemityzm, skonfrontować się z brutalnością zamkniętą w czterech ścianach jej rodzinnego domu.
Stambuł opisany przez Salzmann jest nieokiełznany, tajemniczy, a w swych ciemnych zaułkach skrywa literackie odniesienia. W oparach marihuany, unoszących się nad meczetem Sulejmana i rozerotyzowanej muzyki, wydobywającej się z podziemnych knajp, pobrzmiewa echo Maliny Ingeborg Bachmann. Naprzeciw alter ego Alisy wychodzi zmęczona intensywnym życiem Aglaja, której tułów składa się z ciężkiego akordeonu. Aglaja Veteranyi, której matka wisiała pod kopułą cyrku za włosy. Ścieżką literackich nawiązań podążają Alisa i Anton, on i ona, sobowtóry samych siebie, z których jedno stanie się drugim.
W Poza siebie Salzmann żongluje zagadnieniem płci i tożsamości kulturowej – bez cenzury, a wszystko opowiada w sposób dziki i bezkompromisowy, pozostawiając czytelnika z pytaniami bez odpowiedzi i głową zadymioną intensywnością prozy.