Powszednia historia Sebastiana Nowaka to powieść, w której każdy bohater to everyman. Może dlatego trudno zidentyfikować się z ich historiami, choć są przecież poruszające.
Jeden z tematów, który podjął autor, jest w kręgu mojego zainteresowania, to związek nie-związek pomiędzy młodym chłopakiem a starszą od niego kobietą. Wyłapuję ten motyw w książkach i filmach, gdyż uważam go za jeden z większych tabu dzisiejszego świata. Jednakże całość narracji, złożona z okruchów rzeczywistości kilku pokoleń, jakoś do końca mi się nie spięła. Jest coś interesującego w tym chaotycznym kalejdoskopie wydarzeń, ale zbyt mało, by się zachwycić. A może właśnie o to chodziło, żeby pokazać tę monotonię, powtarzalność i rozczarowanie życiem, nawet gdy są w nim dobre chwile, gdy miłość się przytrafia. Bo jest taka siła, której nie chcemy widzieć, ale czai się zawsze gdzieś za naszymi plecami. "(...) oceniał te wydarzenia jako konsekwencję utraty wiary. Wiary w tę siłę, która towarzyszyła mu od bardzo dawna (...) i - jak sądził - pozwalała uniknąć wielu rozczarowań. (...) Siłą tą było skurwysyństwo losu."