Tytułowa Pomornica to mara, która w książce pełni funkcję tajemniczej zjawy, czasami wręcz przez to można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z innym niż thriller gatunkiem. Celowy zabieg autorki wprowadza nieco grozy w dwutorową historię: współczesnej, Julii, która po latach zamieszkuje z mężem w rodzinnym domu i dziewczynki z przeszłości – Leny, która była poniekąd uczestnikiem wydarzeń sprzed lat. Wtedy to zginął w tajemniczych okolicznościach młody chłopak, a oskarżona o ten czyn osoba właśnie wychodzi na wolność. Obecnie wokół nowej lokatorki dzieją się niewytłumaczalne, tajemnicze rzeczy, w których niejednokrotnie jej życie będzie zagrożone.
Z jednej strony to bardzo dobra historia, z drugiej jednak dzieje się tutaj zdecydowanie za dużo. A co za dużo, to niezdrowo. Za dużo wątpliwych wydarzeń, które dotykają jednego człowieka, co nieco odziera z realizmu tę historię. Kwestie kryminalne również pozostawiają wiele do życzenia, gdyż, gdyby popatrzeć na to okiem patologa sądowego, pewne sprawy powinny przybrać inny obrót już lata temu. Wszak zwłoki nie kłamią i są w stanie bardzo dużo powiedzieć o sposobie i okolicznościach śmierci. Pod tym względem autorka zrobiła niestety kiepski research.
Nie do końca mi to wszystko zagrało, bo doświadczyłam też wszystkich plag egipskich na karbie głównej bohaterki i choć lubię książki tej autorki, to tutaj coś w sympatii do jej pióra zazgrzytało. Mam nadzieję, że to tylko jednorazowe potknięcie.