Policjantki. Kobiece oblicze polskich służb Marianny Fijewskiej były dla mnie lekturą za mocną. I, mimo że coś tam o tym światku wiem od środka, książka mnie przeraziła. Nie interwencjami, tym, co na służbie może się stać, ale tym, jak ta organizacja traktuje kobiety, i że one godzą się na to, przyzwalając na takie traktowanie, na utrwalanie tego.
Szkolenia z tego, by nie być za bardzo kobietą i nie pozwalać się podrywać kolegom, żeby nie dawać im powodów do składania łóżkowych propozycji załamały mnie, a fakt, iż według przywołanych przez autorkę słów pewnej policjantki przespanie się z atekiem (antyterrorystą) to szczyt marzeń, spowodowały, że skończyłam lekturę szybko. Jeśli choć połowa z tego, co jest w niej napisane, jest prawda, to policjantki jawią się jako masochistki, które lubią po prostu być traktowane poniżej nie tylko swoich umiejętności, ale i godności.