Polak, jaki jest na urlopie, każdy widzi – mniej więcej to można powiedzieć po przeczytaniu Polaków last minute. Dlaczego? Bo ta książka, niestety, nie pokazuje niczego nowego, a wspomniane w tytule „sekrety pilotów wycieczek” to w większości powielanie ogólnie znanych i nie zawsze sprawiedliwych stereotypów, połączone z narzekaniem na polskich klientów biur podróży.
Książka autorstwa Justyny Dżbik-Kluge pisana jest pod tezę i wszystko, co w tej publikacji się zawiera, ma tę tezę udowodnić – każdy Polak na wakacjach to typowy Janusz z Grażyną. Nie potrafimy się zachować, nie znamy języka, lokalnej specyfiki, jesteśmy roszczeniowi i niegrzeczni. Na palcach jednej dłoni można policzyć pozytywne wzmianki na temat tego, że część rodaków jednak nie „przynosi wstydu” reszcie narodu podczas wakacji.
Całość zbudowana jest z wywiadów z pilotami wycieczek, rezydentami i animatorami, przeplatanymi komentarzem autorki. Tyle, że te wywiady to tak naprawdę przytaczanie przez rozmówców dziennikarki anegdotek, mniej bądź bardziej zabawnych. A tekst napisany przez Dżbik-Kluge to w zdecydowanej większości cytaty z różnych źródeł, wśród których można znaleźć oczywiście różne publikacje, jednak większość stanowią odwołania do materiałów dostępnych w Internecie. Nie ma w tym nic złego, jednak, gdy za źródło służy facebookowa strona o nazwie „Polacy na all ekskiuzmi”, która polega na wyśmiewaniu rodaków na wczasach, włos się jeży na głowie. To jedynie potwierdza, że ta książka miała wykazać, że Polacy na wakacjach, szczególnie tych zagranicznych, nie potrafią się zachować.
Jednak to, co w tej publikacji razi najbardziej, to fakt, że niemal każdy, z kim dziennikarka rozmawia, narzeka. I nie chodzi tu nawet o długie godziny pracy, ciągłe przebywanie poza domem bądź nieprzewidywalny grafik. Oni skarżą się w zasadzie tylko na ludzi, dla których mają być tą osobą, która pomoże, zrozumie i posłuży radą, gdy znajdują się w obcym kraju. Przerażające jest to, jak wspomniani wyżej rezydenci, piloci wycieczek czy animatorzy, wyśmiewają grupy, z którymi pracują. To oni zresztą stworzyli wspomnianą wyżej stronę na FB! Padają komentarze, że jak można siedzieć w hotelu, gdy w tym samym czasie można przecież wykupić wycieczkę i pozwiedzać. Pewnie, że można, ale wakacje i urlopy mają to do siebie, że możemy podczas nich odpoczywać, jak chcemy. Jeśli ktoś ma ochotę wyjechać za granicę tylko po to, by nie ruszać się dalej jak do hotelowego basenu, ma do tego prawo i rezydent w żadnym wypadku nie powinien otwarcie zachowania takiej osoby krytykować. Pojawiają się również wzmianki o tym, że Polacy za granicą nie mówią w obcym języku, i tu znowu – nie muszą. A przytaczanie anegdotek, że jedna z klientek, będąc w Hiszpanii na wczasach, dzwoniła wzburzona do rezydentki, że barman nie chciał podać jej wody, choć prosiła o water, bo w języku hiszpańskim to oznacza toaletę, nie jest zabawne. Świadczy to jedynie o braku profesjonalizmu zarówno barmana, jak i rezydentki, która dziwi się, że Polka na wakacjach nie zna niuansów językowych kraju, w którym przebywa.
Najbardziej kuriozalny, choć paradoksalnie najlepszy z całej książki, jest ostatni rozdział, w którym dr Michał Lutostański, socjolog, jedną po drugiej obala tezy, które były budowane i popierane przez rozmówców Dżbik-Kluge w całej książce. Gdyby Polacy last minute skupili się na tym, jak powstają stereotypy, dlaczego jesteśmy tak skłonni krytykować „naszych” i czemu niektórzy wręcz wstydzą się przyznawać do swojej narodowości podczas wczasów, z całości wyszłoby coś o wiele lepszego. A tak, dostaliśmy zlepek historyjek opowiadanych przez osoby, które w branży pracują niekiedy całe dekady, ale z jakiegoś powodu nienawidzą ludzi, z którymi muszą współpracować na co dzień i czują się od nich dużo lepsi.