Sarah, córka Davida Reesa, mającego być niedługo mianowanym na sędziego Sądu Najwyższego, ginie w niewyjaśnionych okolicznościach na tyłach sklepu. O morderstwo podejrzani zostają trzej czarni chłopacy, którzy zaczepiali Sarah w sklepie. Rusza machina policyjnej obławy, w końcu chodzi o córkę jednego z najbardziej wpływowych obywateli miasta. Jednym z reporterów zajmujących się opisywaniem toczącego się śledztwa jest Sully
Carter, dziennikarz "The Washington Post".
Carter to były korespondent wojenny, który podczas pracy w obszarach dotkniętych wojną, stracił nie tylko wiarę w ludzi, ale i miłość swego życia, z czym nie potrafi sobie poradzić. Częste zaglądanie do kieliszka nie tępi jednak jego zawodowej przenikliwości, dlatego też jako jedyny doszukuje się luk w policyjnych działaniach, ujawniając pozornie nieznaczące podobieństwo zabójstwa Sarah z wydarzeniami mającymi wcześniej miejsce w okolicy gdzie znaleziono dziewczynę. Metody pracy Cartera, przynoszące mu wrogów wśród współpracowników, szybko rzucają zupełnie nowe światło na sprawę.
Dzięki genialnie poprowadzonej akcji, gdy wydawałoby się, że wiadomo już na sto procent kto zabił, Tucker gra nam na nosie rzucając światło w innym kierunku. A rozwiązanie zagadki i tak okazuje się być jeszcze inne. Cudowne! Co ciekawe, wydarzenia opisane przez Tuckera nawiązują do autentycznych zbrodni z lat dziewięćdziesiątych XX wieku, określanych jako "morderstwa z Princeton Place".
Nelly Tucker sam będąc dziennikarzem, w mistrzowski sposób wykreował postać Sully Cartera, którego z pewnością można zaliczyć do jednego z najciekawszych bohaterów powieści kryminalnych, jakie pojawiły się w ostatnim czasie. Polecam!
/MC/