Wisława Szymborska to bez wątpienia jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich artystek. Była nie tylko poetką, ale również tłumaczką, eseistką, felietonistką, czy krytyczką. W roku 1996 otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury, a trzy lata później została założycielką Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Wydawnictwo Znak zdecydowało się wznowić twórczość noblistki, wydając m.in. chyba najgrubszy (jaki znam) zbiór jej wierszy. Ja natomiast sięgnęłam po lekturę zupełnie inną, a mianowicie Pocztę literacką, czyli jak zostać (lub nie zostać) pisarzem. Mój wybór uwarunkowany był tym, że sama sięgam po pióro (a raczej po klawiaturę), a moje studia mają charakter artystyczny. Stwierdziłam więc, że owa książka będzie ciekawą pozycją, szczególnie z powyższych względów.
Poczta, jak mówi sama Szymborska w wywiadzie załączonym na początku lektury, to stara tradycja literacka, która była praktykowana w literackich czasopismach. Nie jest to zatem rzecz praktykowana tylko i wyłącznie przez tygodnik „Życie literackie” (wydawany w latach 1951–1990). Poetka Pocztę literacką prowadziła wraz z Włodzimierzem Maciągiem. Jak wyznaje, aby jej nie rozpoznano (ponieważ była jedyną kobietą w zespole) używała formy „my” pisząc swoje odpowiedzi.
Jako czytelnik zapoznajemy się z „recenzjami” krytyczki na przesyłane przez aspirujących artystów teksty. Są one krótkie i rzeczowe, często śmieszne, konkretne. Krytykę, zwykle konstruktywną, poetka wprowadza w formie szybkiego ciosu, aby potem nagle zamienić sytuację w grę i zabawę.
Nie była to książka na jeden, czy dwa wieczory, zasiadałam do niej raczej spontanicznie, czytając fragmenty, zapoznając się z treścią powoli. Wydanie zawiera zdjęcia oraz dość dużą czcionkę, co jest zdecydowanie zachęcającym aspektem i estetycznie prezentuje się bardzo dobrze. Moim jednak zdaniem, jest to raczej gratka dla fanów artystki, a nie pozycja dla każdego.