Już po pierwszym czytelniczym spotkaniu z tym autorem, wiedziałam, że będzie to miłość od pierwszej strony. Teraz gdy widzę na okładce nazwisko Tomasz Betcher, sięgam po książkę bez chwili wahania, ale z niezbitą pewnością, że czeka mnie cudowna przygoda.
Po tamtej stronie chmur jest początkiem pełnej wzruszeń i emocji sagi rodzinnej, której tło stanowi historia naszego kraju. Bracia bliźniacy tak różni niczym ogień i woda, wplątani w wiry historii, będą zmuszeni walczyć po dwóch przeciwnych stronach barykady podczas II wojny światowej.
Magda opiekuje się dziadkiem cierpiącym na demencję, który w nielicznych chwilach braku kontroli nad umysłem twierdzi, że nazywa się inaczej, niż wszyscy sądzą.
Przez tę książkę po prostu się płynie. To zasługa niezwykle lekkiego i przyjemnego w odbiorze języka. Przeplatające się naprzemiennie dwie perspektywy czasowe (współczesna i ta z początków wojny), potęgowały tylko moją ciekawość, zwłaszcza, że obie były niezwykle interesujące. Od razu polubiłam Magdę i jej lekko gburowatego dziadka, byłam też ogromnie ciekawa, który to z braci, bowiem autor bardzo się postarał, by zbyt wcześnie tego nie wyjawić. Są też postacie, do których od początku poczułam antypatię. Żyjące współcześnie siostry, nie zdają sobie sprawy jak duży wpływ na ich decyzje i wybory odgrywa rodzinna tragedia z czasów wojny z braćmi w roli głównej. Autor pochyla się nad tematyką przekazu międzypokoleniowego. Na przykładzie sióstr pokazuje, w jaki sposób losy przodków wpływają na nasze życie. Dziedziczymy po nich nie tylko wzorce emocjonalne i sposoby budowania relacji, ale i traumatyczne doświadczenia.
Z ogromną przyjemnością i niemałą uwagą, śledziłam wszystkie poczynania bohaterów i targające nimi emocje. W powieściach Tomasza Betchera zawsze najważniejsi są ludzie i ich skomplikowane relacje, niezwykła, choć bardzo życiowa fabuła, bliska nam i naszym problemom, dlatego tak łatwo utożsamiamy się z jej bohaterami.