Pigmej Chuck Palahniuk, Niebieska Studnia 2011
Tu zaczyna się recenzja Tajnego Ja, agenta numer 67, po przeczytaniu książki „Pigmej” Chucka Palahniuka. Data: xxxx. Priorytet: spróbować wypełnić z sukcesem misję. Kryptonim operacji: „Recenzja”. Tak zaczynałaby się recenzja „Pigmeja”, gdyby napisał ją jej główny bohater – dla siebie Tajny Ja, dla rodaków agent numer 67, dla znajomych Pigmej. Później pojawił by się cytat jednego
z „podziwianych” – Che Guevary, Hitlera, Trockiego, a zaraz dalej opis ciosu - „blam-bam! Uderzenie Pandy!”.
Właśnie sposób narracji wyróżnia tę książkę, spośród innych książek Palahniuka. Narratorem jest tytułowy Pigmej, nazwany tak przez innych z racji niskiego wzrostu. Jest on agentem, terrorystą, wysłanym do USA w celu realizacji operacji „Chaos”. W ramach wymiany zamieszkał on w USA u Matki i Ojca Goszczących. Zanim jednak wyjechał przeszedł odpowiednie przeszkolenie, podczas którego wpojono mu ideologie anty-amerykańskie. Właśnie dzięki temu punktowi widzenia Palahniuk przedstawia negatywne strony społeczeństwa amerykańskiego. Z drugiej strony pozwala to też pokazać zaślepienie wrogów USA i ich przekonanie o własnej racji.
Kolejne rozdziały są opisami przebiegu operacji „Chaos” oraz retrospekcją ze szkolenia Pigmeja. Jak na Palahniuka wydarzenia te są jednocześnie prawdopodobne i „nieprawdopodobnie zaskakujące”. Mimo iż bohaterem jest nastolatek, nadal przeciwstawione są tematy brutalne, seksistowskie z czarnym humorem.
Wszyscy fani powinni być zadowoleni, chociaż ci i tak książkę już pewnie kupili. Taki to już pisarz, albo się go uwielbia, albo nie lubi.
Jeśli jeszcze nie czytałeś książki Palahniuka, to koniecznie sprawdź do której grupy należysz. Jednak nie zaczynaj od „Pigmeja”, gdyż wyróżnia się ona na tle pozostałych. Jeśli czytałeś inne i ci się nie spodobały, to może polubisz „Pigmeja” z racji jego inności?
/HK/