Bardzo lubię książki Barbary Supeł, ponieważ bije od nich wielkie ciepło. Są bardzo dobrze dopracowane we wszystkich szczegółach. Twarda oprawa, format odpowiedni dla dzieciaków, które same również mogą oglądać, a nawet czytać książkę. Dodatkowo przepiękne ilustracje Gerarda Frydrycha, niezwykle plastyczne, ciepłe i oddające dziecięcą wyobraźnie. I oczywiście najważniejsze. Piękny tekst Barbary Supeł o rodzinnej więzi, miłości oraz tęsknocie.
Pewnego dnia, babcia Wiera zabiera wnuczkę Helusię na cmentarz. Tam czeka ich nie lada wyzwanie, ponieważ muszą zająć się grobem zmarłego dziadka. Po drodze babcia opowiada dziewczynce o ukochanym mężu i dziadku. Pokazuje co tak naprawdę ich łączyło, miłość zamknięta w codzienności. Dzięki opowieści, Helusia poznaje historię dziadka, jego przyzwyczajeń i wartości, które wyznawał. Dziewczynka może poczuć jego bliskość, dzięki babci. To niezwykle ciepła, wzruszająca i sentymentalna historia. Co prawda należy zaznaczyć, że nie brakuje tu humoru, wszak wspomnienia to nie tylko sentymentalna podróż, to także zabawne historie.
Książka Pewnego dnia odwiedziłam dziadka jest świetna, żeby wprowadzić dziecko w tematykę straty, a także pokazać, jak rodzice powinni pielęgnować pamięć o tych, którzy odeszli. Helusia nigdy nie poznała dziadka, ale to nie przeszkodziło jej w tym, żeby wyrobić sobie zdanie na jego temat. Książka pokazuje, że strata jest wielka, ale można sobie z nią i trzeba jakoś radzić. Najlepszym sposobem jest pielęgnowanie pamięci i rozmowy na temat utraconym osób. Autorka pokazuje w jaki sposób można to robić.
Nie powiem, że jestem zaskoczona. Spodziewałam się przepięknej i ciepłej, otulającej historii i taką dostałam ja i moje dzieciaczki. Barbara Supeł kolejny raz udowadnia, że zna się na dzieciach i jest blisko nich. Polecam wszystkim rodzicom i dzieciakom, które muszą zmierzyć się z tematem straty.