Pochodzący ze Szwecji Mons Kallentoft jest znany przede wszystkim z niezwykle popularnego cyklu kryminałów z Malin Fors, choć jego drugi cykl o policjancie Zacku Herrym również zyskał pewien rozgłos. Patrz, jak spadam to początek całkiem nowej serii, której nazwa, Palma, jest obecnie miejscem zamieszkania autora.
Minęły trzy lata od czasu, kiedy córka Tima Blancka zaginęła podczas wakacji na Majorce, a on wciąż nie ustaje w poszukiwaniach. Jego małżeństwo nie przetrwało tej próby i jest już tylko wspomnieniem, on sam zamieszkał tu, gdzie zaginęła jego córka. Były policjant podejmuje pracę prywatnego detektywa, a jedna ze spraw może doprowadzić go do odkrycia prawdy, prawdy o tym, co spotkało Emme.
Pierwsze, na co zwracam uwagę, to styl i język, którym posługuje się autor, tak inny od tego, do czego jestem przyzwyczajona. Czytam powoli i z uwagą, nie chcąc uronić ani słowa. Powoli wygryzam się w tekst, by po chwili rozsmakować się w jego głębi.
Krążący po ulicach ojciec niestrudzenie poszukuje swej córki. Podziwiam jego determinację, chęć do działania, codzienną mobilizację. Nie chcę i nie potrafię wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji, choć znamy się na tyle, na ile nas sprawdzono... podejrzewam, że oddałbym się szaleństwu, które nie pozwoliłoby mi dalej żyć.