Rzadko zdarza się, by książka zachwyciła od pierwszych stron. Szczególnie, gdy dużo się czyta i większość książek jest tworzona na jedno kopyto. Mało która na tym tle się wyróżnia, ale jest światełko w tunelu, które bardzo jasno świeci. Paradoks, książka autorstwa Artura Urbanowicza, to nic innego, jak wybuchowa mieszanka thrilleru psychologicznego z horrorem i science fiction. Taki miks mało kiedy się udaje, a w tym przypadku się to udało znakomicie.
Cała książka osadzona jest w realiach miasta Gdańsk, parę razy tylko akcja przenosi się do innego miasta. Naszym głównym bohaterem jest Maks Orgagły, noszący pseudonim Square. Ten jeden z najlepszych studentów, uczęszczający na wydział matematyki, całe swoje życie ma opanowane do perfekcji. Aż za bardzo, można śmiało napisać. Wszystko ma wyliczone co do minuty, nie cierpi marnotrawić czasu. Uczy się bez większego wysiłku, jest najlepszy i z bardzo wysoka patrzy na innych. W skrócie, traktuje ich jak głupszych i gorszych od siebie, co często daje odczuć im w rozmowie. Ale jego koledzy przyzwyczaili się do tego, wiedzą, że muszą na to przymykać oko, bo inaczej nie będą mogli liczyć na jego pomoc.
Maks nie lubi przegrywać, mało kto o tym wie, że w ukryciu się samookalecza, czasem wracają do niego przerażające wizje, a czasem coś gorszego... Zacznie dochodzić do straszliwych rzeczy, przerażających nawet samego Maksa. Będzie się bał własnego spojrzenia w lustro i tego, co tam ujrzy. Wszyscy będą myśleć że zwariował, że wymyślił to sobie... Ale czy tak jest faktycznie? Ciężko jest przekonać innych, szczególnie, gdy zaczynasz mieć omany i coraz dziwniejsze wizje, zaczynasz się obwiniać i nic nie idzie po twojej myśli.
Przegenialna i kapitalna książka, którą się łyka bardzo szybko, ale momentami chce ją się przetrawić, bo to, co nam autor ukazuje, zapiera dech w piersi. Przerażające wizje. Przerażające układy matematyczne, dzięki którym możemy wędrować do innych czasów. Jak? Tego nie da się wyjaśnić, trzeba samemu przeczytać i zrozumieć. Do tego wszystkiego, autor bawi się nami. Bo w trakcie pochłaniającej lektury wychodzą nowe fakty na wierzch.Wpadasz w wir niedopowiedzenia, szalonej gonitwy psychologicznej. Gdzie wina, smutek i strach, grają jedne główne skrzypce. Mamy tutaj trochę trupów. Trochę matematycznego punktu widzenia. Piękne miasto w tle, które poznajemy z innej strony, a także wybitnie dobrą książkę, jedną z najlepszych tego roku.
Czytając tę książkę należy przyjąć jedną zasadę: by nie wiedzieć, że coś się wie, ale za to trzeba zbierać szczękę z podłogi po jej przeczytaniu.