Tytuł oryginału – The Last House Guest, w luźnym tłumaczeniu oznacza ostatniego z gości. Czy mówi nam to więcej, niż nasz polski odpowiednik?
Littleport to małe miasteczko, malowniczo położone tuż nad brzegiem morza, to również miejsce, w którym dorastała Avery. Dziewczyna, po tragicznej śmierci rodziców, wiele razy myślała o tym, by targnąć się na własne życie. Ale przeszkadza jej w tym nagłe pojawienie się w nim Sadie, córki właścicieli hotelu. Od tej pory, mimo dzielących je różnic, dziewczyny stają się nierozłączne. Do czasu... W ostatnią noc lata Sadie znaleziono martwą w pobliżu urwiska. Nieszczęśliwy wypadek, morderstwo, a może samobójstwo? Rok po śmierci dziewczyny pojawiają się nowe dowody. Avery postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo, które pozwoli jej odkryć, co tak naprawdę stało się z jej przyjaciółką…
Lubię thrillery psychologiczne autorstwa Megan Mirandy, bowiem zawsze na pierwszym miejscu znajduje się w nich warstwa psychologiczna, a gęsta atmosfera spowijająca całość, momentami wywołuje ciarki. Ta książka już od pierwszych stron trzyma w napięciu, które stopniowo budowane i umiejętnie podsycane sprawiło, że pochłonęłam tę historię niemalże na bezdechu. Misternie utkana fabuła, z niespodziewanymi plot twistami, momentami wprawiała mnie w osłupienie. Tajemnicza i duszna atmosfera małego, nadmorskiego miasteczka, jest na swój sposób bardzo pociągająca. Akcja snuje się niczym złowieszcza mgła, więc cierpliwość wielbicieli czegoś bardziej dynamicznego może zostać wystawiona na próbę.
"Wiele razy myślałam, żeby się wynieść z tego miasta. Nabrałam przekonania, że kryje się tu coś toksycznego, czego nikt poza mną nie dostrzega".
Gęsty klimat pełen sekretów i kłamstw sprawił, że każdemu z bohaterów przyglądałam się długo i wnikliwie. Są oni świetnie skonstruowani pod każdym z aspektów. Najbliższa memu sercu okazała się postać głównej bohaterki, to dla mnie bardzo ważne, bowiem jej los, nie był mi obojętny. Nie byłam w stanie przewidzieć żadnego z nadchodzących wydarzeń, tym bardziej nie spodziewałam się aż tak zaskakującego zakończenia.
Koniecznie sprawdźcie sami, jakie tajemnice skrywa "urocze" Littleport.